Materiały formacyjne - styczeń, luty, marzec 2018 r.
opracował: ks. dr Marek Machała
Asystent Kościelny Stowarzyszenia

 

„Życie duchowne, czyli doskonałość chrześcijańska” w ujęciu patrona

Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Archidiecezji Przemyskiej

św. Józefa Sebastiana Pelczara

 

Modlitwa do Ducha Świętego

Odczytanie fragmentu o Zesłaniu Ducha Świętego

 

Widzieć: podczas styczniowego dnia skupienia przeżywanego przez naszą wspólnotę w Przemyślu z okazji wspomnienia liturgicznego naszego patrona, św. Józefa Sebastiana Pelczara, zrodził się pomysł, aby na najbliższych spotkaniach kół formacyjnych Stowarzyszenia poznawać dorobek duchowy świętego biskupa. Wydając po raz pierwszy w 1873 r. działo pt. „Życie duchowe, czyli doskonałość chrześcijańska” bp Pelczar stwierdził: „Nie można zaprzeczyć, że niwa piśmiennictwa religijnego leży u nas w znacznej części odłogiem; mało na niej siewców i mało żniwiarzy – mało piszących i mało czytających. Pole ascetyczne, pole życia duchowego jest bardzo zaniedbane; jakkolwiek bowiem mieliśmy dawniej znakomitych mistrzów duchowych, to teraz dzieła ich porosły pleśnią czasu, albo są nieznane, albo nie odpowiadają dzisiejszym potrzebom”.

Widząc tę sytuację, św. Józef Sebastian napisał dzieło skierowane pw. do świeckich katolików, w którym w sposób systematyczny stara się prowadzić czytelnika na drodze duchowego wzrostu. Bogato czerpie z Pisma świętego, z nauki Ojców Kościoła i najważniejszych pisarzy duchowych. Często przywołuje przykłady z życiorysów Świętych oraz liczne proste obrazy, które czynią dzieło bardziej przystępnym dla każdego odbiorcy. Proponuję na najbliższe spotkania wspólne zapoznanie się z fragmentami monumentalnego dzieła św. bpa Pelczara. Przy zapoznaniu się z nim, uderzająca jest ponadczasowa aktualność wielu stwierdzeń.

Przykładowo, chociaż dzisiaj na rynku wydawniczym jest ogromna liczba publikacji o tematyce religijnej, to ciągle wąskie okazuje się grono czytelników. Poza tym, w takim gąszczu książek, niekiedy trudno wybrać to, co najbardziej wartościowe. Spróbujmy zadać sobie pytanie, kiedy i jaką książkę religijną przeczytaliśmy w ostatnim czasie? Jaka była jej tematyka? Jakie były nasze przeżycia związane z tą lekturą i jakie przyniosła ona dla nas owoce. Ufam, że wspólnotowa i indywidualna lektura dzieła św. Józefa Sebastiana Pelczara przybliży nas do chrześcijańskiej doskonałości. Zachęcam do sięgania po pełny tekst dzieła, ewentualnie do kopiowania poniższych fragmentów i przekazywania ich wszystkim członkom kół parafialnych Stowarzyszenia. Proszę czcigodnych Księży Asystentów o aktywne uczestnictwo w prowadzeniu refleksji nad lekturą. Wyruszmy w drogę razem z Maryją, polecając wszystkich czytelników swojej książki Najsłodszemu Sercu Jezusowemu przez wstawiennictwo Najświętszej Panny, św. bp Pelczar mówi o pobożnych żeglarzach, którzy zanim odbiją od brzegu, klękają na pokładzie, i wznosząc oczy w niebo, wzruszoną pieśnią śpiewają pieśń: „Witaj Gwiazdo morza”.

Podobnie i my – zgodnie z zachętą świętego Patrona – zanim wyruszymy na zbadanie rozległego morza doskonałości chrześcijańskiej, uklęknijmy u stóp „Gwiazdy zarannej” i gorącym sercem prośmy o Jej opiekę, a przez Nią o pomoc Ducha Świętego; - bo nie z martwego słowa, ale z łaski Bożej płynie światło wewnętrzne. Gdy Duch Święty będzie twoim mistrzem, a Bogarodzica twoją przewodniczką, wkrótce poznasz drogę doskonałości i łatwo nią pójdziesz.

ROZDZIAŁ I. O doskonałości chrześcijańskiej. 1. Co jest celem życia?

Św. Józef Sebastian Pelczar próbując odpowiedzieć na to pytanie stwierdza, że życie człowieka objawia się w poczwórnej postaci: jako życie zmysłowe, duchowe, towarzyskie i religijne. Człowiek z natury jest istotą złożoną, łączącą w sobie dwa światy; stąd jego życie przyrodzone ma podwójną postać: jednocześnie zmysłową i duchową. Po drugie, jest on członkiem społeczeństwa, czyli wielkiej rodziny ludzkiej, której dobra, obowiązki, prace i boleści podziela. Przede wszystkim człowiek jest dziełem Boga, od którego wziął początek i do którego powinien dążyć, jako do ostatecznego końca.

Stąd płynie życie religijne, nazwane tak dlatego, iż religia określa stosunek człowieka do Boga. Do takiego życia w poczwórnym wymiarze powołany jest każdy człowiek – stwierdza św. Józef Sebastian i w związku z tym stawia pytania: Który z tych wymiarów jest więc jego głównym zadaniem, czyli jego przeznaczeniem? Po cóż człowiek żyje? Czy może po to, aby sobie uprzyjemnił krótki pobyt na ziemi i jak najwięcej użył tu pociech zmysłowych? – Ale na tej ziemi wszelka pociecha pomieszana jest z goryczą, wszelka róża ma tutaj ciernie; a tych cierni dla ludzi ciężko pracujących, ubogich, chorych i opuszczonych jest bardzo wiele. Zresztą pociechy te są znikome i przemijające, podobne do kwiatka, co rano kwitnie, a w południe więdnie, nie zaspokajają pragnienia duszy, tak, że choćby ich całe morze wypiła, zawsze pragnąć będzie, a w chwili śmierci zawoła z bólem: Marność nad marnościami i wszystko marność. „Co mi z tego, że byłem wszystkim”, skarżył się umierający cesarz rzymski Sewerus.

Co gorsza, pociechy zmysłowe, wbrew woli Bożej używane, niszczą zdrowie, ogłupiają ducha, psują charakter, sprowadzają wiele wykroczeń i stają się przyczyną do zguby już w tym życiu. Więc może na to tylko żyje człowiek, aby się oddał pracy lub nauce, by się poświęcił dla rodziny, narodu, ludzkości? – pyta dalej św. bp Pelczar i odpowiadając negatywnie stwierdza, że wszelka praca, która nie ma na celu wieczności, kiedyś znudzi człowieka i nie da mu prawdziwego szczęścia. Wszelka nauka, która pomija wiarę, nie rozwiąże człowiekowi ostatecznej zagadki życia, często odurzy go dumą i zamiast oświecić, pogrąży w większą ciemność. Wszelka miłość, która od Boga nie wychodzi i do Boga nie zdąża, nie jest wieczną, a więc nie zapełni duszy nieśmiertelnej, której Bóg wlał pragnienia prawie nieskończone. Miłość taka rzadko jest wierna i czysta, zawsze zmienna i krucha. Taka miłość nie wynosi człowieka ponad człowieka, tak, iż on wszędzie znajduje siebie, a zatem swoją nicość i nędzę, swoje walki, niepokoje i tęsknoty.

Jakiż więc jest cel naszego istnienia na ziemi? Uwielbienie Boga i zbawienie duszy – taką odpowiedź rozumu i wiary podaje na to fundamentalne pytanie św. Józef Sebastian, rozwijając ją w następnych zdaniach następująco: Bóg sam jest naszym początkiem, bo On nas wyrwał z nicości i powołał do bytu. On nam dał zmysły ciała tak przedziwnie i misternie urządzone; - On nam dał tę duszę tak wielką i piękną, duszę na swój obraz stworzoną, duszę obdarzoną tylu władzami i zdolnościami, duszę uzdolnioną do miłowania swego Stwórcy; - a tę dusze połączył z ciałem, czyli dał nam życie; i nie tylko raz dał, ale to życie utrzymuje ciągle, inaczej wrócilibyśmy do nicości, z której wyszliśmy. I nie tylko dał nam życie przyrodzone, ale wynosi duszę do stanu nadprzyrodzonego i łączy ją z Sobą przez łaskę uświęcającą, wyjednaną śmiercią Zbawcy świata Jezusa Chrystusa, by ją kiedyś połączyć z Sobą w wieczności przez chwałę. Wszystko zatem mamy od Boga i całkowicie należymy do Boga – więcej niż niewolnik do pana, który go kupił, - więcej niż owoc do drzewa, które go zrodziło, - więcej niż obraz do malarza, który go utworzył. I na cóż dał nam Bóg to życie, a z życiem wszystko? – kontynuuje pytania bp Pelczar.

Dla chwały Swojej – odpowiada. – Bóg bowiem nie może mieć innego celu w swoim działaniu, inaczej przestałby być Bogiem. Uwielbiać zatem Boga, czyli służyć Bogu, oto cel istnienia naszego, - cel najwyższy, cel konieczny, cel wiodący nas do szczęścia bo tylko tym sposobem możemy zbawić duszę, to jest , połączyć się z Bogiem, który jak jest naszym początkiem, tak jest naszym końcem, naszym najwyższym i jedynym szczęściem. Służyć Bogu – oto zadanie naszego życia, - zadanie najważniejsze, wobec którego wszystko jest niczym, tak że gdybyśmy zakosztowali wszystkich rozkoszy świata, gdybyśmy zgromadzili wszystkie skarby ziemi, gdybyśmy posiedli korony wszystkich królów, sławę wszystkich bohaterów, mądrość wszystkich mędrców, gdybyśmy uszczęśliwili rodzinę, naród i ludzkość całą: jeżeli nie służymy Bogu w zjednoczeniu z Jezusem Chrystusem, jako naszą prawdą, naszą drogą i naszym życiem – niczym nie jesteśmy i nie żyjemy wcale, bo nasze życie nie jest życiem, ale złudzeniem i snem, po który nastąpi straszne przebudzenie.

Niestety takim jest życie wielu. Jedni bowiem żyją tylko dla dogodzenia zmysłom i zaspokojenia niższych potrzeb zwierzęcych, a skazują ducha na ciemność i niewolę. Hasłem ich życia są słowa z Księgi Mądrości (2,6-9): Korzystajmy z tego, co dobre, skwapliwie używajmy świata w młodości! Upijmy się winem wybornym i wonnościami i niech nam nie ujdą wiosenne kwiaty: uwijmy sobie wieniec z róż, zanim zwiędną. Nikogo z nas braknąć nie może w swawoli, wszędzie zostawmy ślady uciechy: bo to nasz dział, nasze dziedzictwo! Tacy nie zasługują na zaszczytne miano ludzi, i do nich odnosi się słowo z Pisma świętego: Człowiek, gdy we czci był, nie rozumiał: przyrównany jest bydlętom bezrozumnym i stał się do nich podobny.

Po tym stwierdzeniu św. bp Pelczar przywołuje postać starożytnego mędrca Diogenesa, który kiedyś w samo południe chodził po ateńskim rynku z latarnią i zdawał się czegoś pilnie szukać przy jej świetle. Na pytanie: „Za czym tak patrzysz?” odpowiedział „Szukam człowieka”. „Jak to człowieka! Czy nie widzisz, że pełno jest ludzi na rynku?” – „Tak” – odpowiedział mędrzec – „ale to nie są ludzie, tylko bydlęta, bo zamiast żyć według rozumu, jak ludzie, dają się kierować i rządzić swoim bydlęcym rządzom”. – O jakże i dzisiaj mało jest ludzi na świecie! – ubolewa autor naszego dzieła o doskonałości chrześcijańskiej. Następnie bp Pelczar mówi o ludziach, którzy wyzwalają ducha z poniżających kajdan zmysłowości i karmią go nauką. „Jednakże ta wolność nie jest całkowita, ani ten pokarm wystarczający, bo brak im poznania i miłości Boga. Życie umysłowe jest u nich rozwinięte, ale za to zaniedbane życie religijne; a więc i oni nie są ludźmi doskonałymi. Inni poświęcają się dla dobra drugich, nawet ze szkoda dla własnej duszy, a głównym celem ich życia jest uszczęśliwić rodzinę, lub przysłużyć się społeczeństwu, czyli podnieść dobrobyt, przemysł oświatę, swobodę.

Żyją oni dla ludzi, ale zapominają o Bogu i o wieczności, a dusze swoja na ciemnotę i głód w tym życiu i na utratę Boga po śmierci skazują; - i ci nie są ludźmi doskonałymi. Inni nie tylko dla siebie żyją i społeczeństwa ale także dla Boga, bo starają się poznać Jego prawdę i spełniać Jego wolę; ale i ich życie religijne nie jest doskonałe i wszechstronne. Wiara ich jest mdłą lub ciemną, miłość słabą i chwiejną, stąd następują często zaćmienia ducha i zboczenia woli, czyli błędy i grzechy; - i ci nie są jeszcze ludźmi doskonałymi. Inni wreszcie mają Boga za ostateczny cel życia, a prawdę Bożą uważają za prawdę najwyższą i probierz wszelkiej prawdy, prawo Boże za kodeks jedyny i podstawę wszystkich kodeksów; według tejże prawdy i tegoż prawa urządzają całe swoje życie i wszystkie swoje relacje nie tylko do Boga, ale także do ludzi, do społeczeństwa i do siebie samych, pragnąc jedynie tego, aby się przypodobać Bogu i zjednoczyć z Bogiem, który jest samą doskonałością i źródłem wszelkiej doskonałości.

Ponieważ zaś Słowo wcielone, Jezus Chrystus, przyniósł światu, wraz z łaską, prawdę i prawo, a raczej sam jest prawdą i prawem, więc oni korzystają z łaski, a trzymają się prawdy i prawa, złożonych w Kościele katolickim i żyją doskonale według nauki Chrystusa, jak ją Kościół katolicki wykłada, czyli są doskonałymi chrześcijanami katolickimi, a tym samym doskonałymi ludźmi”. Osądzić: Św. Bp Pelczar kończy ten fragment na temat celu życia, wezwaniem: „Zastanów się, jak dotąd zapatrywałeś się na zadanie swego życia”. Działać: Niech to będzie nasze zadanie do następnego spotkania. Powracać często do pytania: Co jest celem mojego życia?

ZAKOŃCZENIE Modlitwa (pieśń, modlitwa spontaniczna, różaniec).