Materiały formacyjne - grudzień 2015 r.
opracował: ks. dr Marek Machała
Asystent Kościelny Stowarzyszenia

 

Katecheza VIII

DOM DLA ZRANIONEGO SERCA

 

 

Wiele osób, zwłaszcza w obecnych czasach, zmaga się z bolesnymi sytuacjami wynikającymi z biedy, niepełnosprawności, choroby i uzależnień, bezrobocia i samotności w starszym wieku. Jednak rozwód i pociąg do osób tej samej płci wpływa na życie rodziny w sposób szczególnie destrukcyjny. Rodziny chrześcijańskie i więzi rodzinne powinny być źródłem miłosierdzia, bezpieczeństwa, przyjaźni i wsparcia dla tych, którzy zmagają się z tymi problemami. 

 

Słuchanie radykalnego nauczania  Jezusa

Witając Świętą Rodzinę w świątyni, Symeon stwierdził, że Jesus jest posłany „na znak, któremu sprzeciwiać się będą”. Ewangelia udowadnia prawdę tych słów, ukazując reakcję pobratymców Jezusa na Jego nauczanie. Jezus gorszy nawet niektórych z pośród tych, którzy z Nim idą. Powodem jest „radykalne nauczanie” znajdujące się w Jego wypowiedziach. 

Niektóre z najtrudniejszych i najbardziej radykalnych stwierdzeń w nauczaniu  Chrystusa odnoszą się do małżeństwa, seksualnego pożądania i rodziny. Nauczanie Jezusa o nierozerwalności małżeństwa szokuje nie tylko faryzeuszy, ale również tych, którzy z Nim idą: „Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić” – szeptali uczniowie.

W Kazaniu na Górze, Jezus nie tylko pogłębił nauczanie zawarte w Dekalogu, ale jako Nowy Mojżesz wezwał swych uczniów do radykalnej transformacji serc: „Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa”. 

Uczniowie Pana tworzą nową mesjanistyczną rodzinę, która przewyższa tradycyjne rodzinne relacje. Dla uczniów Chrystusa, woda chrztu jest gęstsza od krwi. Boże przymierze daje nowy kontekst dla rozumienia naszych ciał i naszych relacji. 

Kościół kontynuuje misje Jezusa na świecie. „Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał”. Biskupi we wspólnocie z Ojcem Świętym, zastępują apostołów w ich posłudze. Dlatego też nie powinno nikogo dziwić, że niektóre nauczania Kościoła są postrzegane jako „radykalne stwierdzenia”, które nie współgrają z obecną kulturą, zwłaszcza jeśli mowa o małżeństwie, seksualnym wyrażaniu się i rodzinie.

 

 Kościół jest szpitalem polowym

Aby prawidłowo uchwycić duszpasterskie nauczanie Kościoła, musimy również wziąć pod uwagę jego pastoralną naturę. Papież Franciszek raz wspaniale porównał Kościół do „szpitala polowego po bitwie”. Powiedział: „Nie ma sensu pytać ciężko rannego, czy ma wysoki poziom cukru i cholesterolu! Trzeba leczyć jego rany. Potem możemy mówić o całej reszcie. Leczyć rany, leczyć rany… i trzeba to rozpocząć od podstaw”.

Seksualność jest szczególnie wrażliwa na takie rany. Mężczyźni, kobiety i dzieci mogą być poranieni przez różnorodne zachowania seksualne (ich własne i innych), pornografię i inne formy uprzedmiotowienia, gwałt, prostytucję, handel ludźmi, rozwód i strach przed zobowiązaniem stworzony przez niesamowicie rozrastającą się anty-małżeńską kulturę. Ponieważ rodzina tak głęboko kształtuje swoich członków – obejmując biologiczną, społeczną i relacyjną „genealogię osoby” – zerwane relacje w obrębie rodziny pozostawiają bolesne urazy.

Papież Franciszek pomaga nam ujrzeć „radykalne nauczanie” Kościoła jako uleczające. Jednak my musimy zaangażować się w pewnego rodzaju segregację, lecząc rany według ich wielkości. 

Ewangelie są pełne historii o tym, jak Jezus ulecza. Chrystus lekarz jest częstym obrazem w pracy świętego Augustyna. W wielkanocnej homilii pisze: „Bóg jako doświadczony lekarz wie lepiej co dzieje się w chorym człowieku niż sam chory człowiek. Lekarze robią z niedyspozycjami ciał to, co Pan robi z niedyspozycją dusz”. Patrząc na przypowieść o dobrym Samarytaninie, święty Augustyn widzi Kościół jako gospodę, do której zabrany jest ranny wędrowiec, aby odzyskać zdrowie: „pozwól nam, zranionym, błagać lekarza, pozwól abyśmy byli zaniesieni do gospody, aby wyzdrowieć… dlatego Bracia w tym czasie również Kościół, w którym zraniony człowiek jest leczony, jest gospodą dla podróżnych”. 

W Kościele podstawowym priorytetem jest przyprowadzenie ludzi na spotkanie z Bożym Lekarzem. Każde spotkanie z Chrystusem przynosi uleczenie grzesznej ludzkości i Duch Święty może zawsze być zaproszony do naszych serc, by umożliwić skruchę i nawrócenie. Słowami papieża Franciszka: „Zachęcam wszystkich chrześcijan, niezależnie od miejsca i sytuacji w jakiej się znajdują, by odnowili już dzisiaj swoje osobiste spotkanie z Jezusem Chrystusem, albo chociaż podjęli decyzję, by być gotowymi na spotkanie z Nim, na szukania Go nieustannie każdego dnia. Nie ma powodów, dla których ktoś mógłby uważać, że to zaproszenie nie jest skierowane do niego, ponieważ «nikt nie jest wyłączony z radości, jaką nam przynosi Pan»”.

Kiedy papież Franciszek podkreśla ważność osobistego spotkania z Jezusem, potwierdził też stanowisko swoich poprzedników. Papież Benedykt XVI powiedział: „Bycie chrześcijaninem nie jest wynikiem wyboru etycznego czy ulotnej idei, ale jest spotkaniem z wydarzeniem, z osobą, która daje nowy horyzont i konkretny kierunek”. A papież Jan Paweł II zaznaczał, że: „Aby umożliwić ludziom to „spotkanie” z Chrystusem, Bóg dał im swój Kościół. Istotnie, „Kościół temu jednemu pragnie służyć, ażeby każdy człowiek mógł odnaleźć Chrystusa, aby Chrystus mógł z każdym iść przez życie”.

Nowa Ewangelizacja może być rozumiana jako przyprowadzanie zranionych z pola bitwy na spotkanie z Bożym Lekarzem i uzdrowieniem, które On oferuje we wspólnocie z Kościołem. Papież Franciszek postrzega to zadanie jako wyzwanie do bycia „Kościołem misyjnym” czy „Kościołem, który działa”. 

 

Z cierpliwością i przebaczeniem

Kościół pomaga nam się wyleczyć i wzrastać

W Kościele uzdrawiająca moc Bożej łaski jest udzielana przez Ducha Świętego. Duch Święty sprawia, że Jezus jest obecny w kulcie liturgicznym Kościoła, w modlitewnych czytaniach Pisma i w nauczaniu Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. Chrystus Lekarz jest szczególnie obecny w sakramencie pojednania i namaszczenia chorych, które są dwoma sakramentami o charakterze uzdrawiającym.

Czynny udział w życiu sakramentalnym, rozwijanie modlitwy w życiu, praktykowanie dobroczynności, duchowej dyscypliny, odpowiedzialności i poczucie wsparcia od przyjaciół ze wspólnoty kościelnej – te rzeczy oferują zranionemu, ale będącemu w trakcie leczenia chrześcijaninowi drogę nawrócenia. Jednak nawrócenie nie jest kompletne jeśli stoi w miejscu. To trwa jako ciągłe wezwanie dla wszystkich członków Kościoła: „Wezwanie Chrystusa do nawrócenia nadal jednak rozbrzmiewa w życiu chrześcijan. To drugie nawrócenie jest nieustannym zadaniem dla całego Kościoła, który obejmuje «w łonie swoim grzeszników» i który będąc «święty i zarazem ciągle potrzebujący oczyszczenia, podejmuje ustawicznie pokutę i odnowienie swoje». Ten wysiłek nawrócenia nie jest jedynie dziełem ludzkim. Jest on poruszeniem skruszonego serca (Ps 51, 19), pociągniętego i dotkniętego łaską, pobudzającą do odpowiedzi na miłosierną miłość Boga, który pierwszy nas umiłował”. 

Progresywna natura nawrócenia kształtuje w nas możliwość rozumienia i życia według nauczania Kościoła. Mówiąc o moralnym rozwoju chrześcijańskiego małżeństwa, święty Jan Paweł II rozróżnił „ prawo stopniowości” od „stopniowości prawa”. „Prawo stopniowości” odnosi się do rozwojowej natury nawrócenia. Chrześcijanie lecząc się z ran grzechu, wzrastają w świętości w każdej dziedzinie swojego życia, włączając w to sferę seksualności. Kiedy grzeszą, muszą powrócić do miłosierdzia Bożego i stać się dostępnymi dla sakramentów Kościoła.

Z drugiej strony „stopniowość prawa” jest mylącą ideą, która mówi, że „jak gdyby w prawie Bożym miały istnieć różne stopnie i formy nakazu dla różnych osób i sytuacji”. Dla przykładu niektórzy niesłusznie twierdzą, że małżeństwa, dla których nauczanie Kościoła o odpowiedzialnym rodzicielstwie jest  uciążliwe, powinni być nakłaniani, aby podążać za własnym sumieniem wybierając antykoncepcję. To jest fałszywa forma stopniowości. To w zasadzie maskuje pewien rodzaj paternalizmu, zaprzeczając zdolnościom niektórych członków Kościoła do odpowiedzenia w pełni na Bożą miłość.

W duchu prawdziwej stopniowości  papież Franciszek ostatnio z szacunkiem odniósł się do swojego poprzednika Pawła VI za odwagę napisania encykliki Humanae Vitae. Opierając się rosnącemu społecznemu naciskowi na kontrolę populacji, papież Franciszek powiedział, że: „geniusz papieża Pawła był proroczy, on miał odwagę stanąć przeciwko większości, bronić dyscypliny moralnej, oprzeć się neo-maltuzjanizmowi, obecnemu i przyszłemu.

Jednak w tym samym czasie papież Franciszek zauważył, że Paweł VI powiedział spowiednikom, aby interpretować jego encyklikę z „miłosierdziem i rozwagą względem konkretnych sytuacji… . To nie jest kwestia zmiany doktryny, ale by iść głębiej i mieć pewność, że pastoralna troska bierze pod uwagę sytuacje, w których może znaleźć się dana osoba. Dlatego Kościół wzywa swoich członków do życia pełnią prawdy, zachęca ich, aby czerpali korzyści z miłosierdzia Bożego”. 

 

Katolickie nauczanie zależy od katolickiej wspólnoty

Wiele moralnych nauk Chrystusa, i stąd też katolickiej etyki, jest wymagających. Ale dzięki nim w chrześcijanach istnieje duch bycia uczniem, życie modlitwą, oraz poświęcenie dla społecznego i ekonomicznego chrześcijańskiego świadectwa. A ponad wszystko, one zakładają z góry życie w chrześcijańskiej wspólnocie – na przykład w rodzinie innych mężczyzn i kobiet, którzy spotkali Jezusa, którzy wspólnie wyznają, że On jest Panem, którzy pragną Jego łaski, aby kształtowała ich życie, i którzy pomagają sobie nawzajem odpowiadać na Boże wezwania.

Katolicka nauka o homoseksualizmie musi być rozumiana w tym świetle. To samo nauczanie, które wzywa osoby czujące pociąg do tej samej płci do życia w czystości jako formie wstrzemięźliwości, wzywa wszystkich katolików, aby porzucili swoje obawy i strach, aby odrzucili niesprawiedliwą dyskryminację, i aby zaprosili swoich homoseksualnych braci i siostry do wspólnoty miłości i prawdy w obrębie Kościoła. Wszyscy chrześcijanie są wezwani do zmierzenia się ze swymi nieprawidłowymi seksualnymi inklinacjami i aby wzrastali w czystości – nie ma żadnego człowieka, który pozostałby nietknięty przez to wezwanie – i aby wzrastali w swojej zdolności do dawania i otrzymywania miłości. Jednak odpowiedź na to wezwanie na nawrócenie jest niewątpliwie ciągłą pracą w zakresie procesu leczenia grzeszników, którzy tworzą Kościół. Kluczem jest kreowanie w zakresie rodziny, parafii i szerszej wspólnoty Kościoła środowiska wzajemnego wsparcia, gdzie może wzrastać moralność.

Niektóre dzisiejsze naciski na zatwierdzenie lub nadanie legalnego statusu konkubinatom osobom tej samej lub różnej płci wynika ze zrozumiałego lęku przed samotnością. Coraz częściej w zsekularyzowanej mainstreamowej  kulturze posiadanie erotycznego partnera jest uważane za konieczność i ludzie myślą, że nauczanie Kościoła jest okrutne, że skazuje mężczyzn i kobiety na życie w samotności.

Jednak jeśli przeciętny parafianin zrozumie racjonalność stojącą za celibatem i jeśli więcej domowych kościołów podejmie apostolat gościnności poważniej, wtedy starożytna katolicka nauka może wyglądać bardziej wiarygodniej w oczach współczesnego świata. Innymi słowy, gdyby nasze parafie naprawdę były miejscami, gdzie „sam” nie oznacza „samotny”, gdzie szeroka sieć przyjaciół i rodzin naprawdę dzieliła się ze sobą nawzajem radościami i smutkami, wtedy być może niektóre z obiekcji świata odnośnie katolickiej nauki mogłyby zostać rozbrojone. Katolicy są w stanie podjąć apostolat gościnności bez względu na to jak niegościnne lub wrogie byłoby otoczenie. Nikt nie nakłada limitów na świeckich czy konsekrowanych katolików w zakresie przyjaźni, która możemy zaoferować tym, którzy zmagają się z życiem.

W pastoralnej trosce o tych, którzy są rozwiedzieni czy żyją w drugim małżeństwie, Kościół poszukuje połączenia wierności Jezusowemu nauczaniu o nierozerwalności małżeństwa, z miłosierdziem płynącym z serca Jego duszpasterstwa. Warto wsłuchać się na przykład w nauczanie Benedykta XVI na temat duszpasterskiej sytuacji osób rozwiedzionych mężczyzn i kobiet:

„Wydaje mi się, że jest to wielkie zadanie parafii, wspólnoty katolickiej, by czynić co możliwe, żeby czuły one, że są kochane, akceptowane, że nie są «poza», pomimo że nie mogą otrzymywać rozgrzeszenia i Komunii św.; powinny widzieć, że nawet w ten sposób żyją w pełni w Kościele. Być może, kiedy nie jest możliwe rozgrzeszenie w spowiedzi św., możliwy jest w każdym razie stały kontakt z kapłanem, kierownikiem duchowym, bo to bardzo ważne, aby osoby te dostrzegały, że im się towarzyszy, że są prowadzone. Bardzo jest też ważne, aby odczuwały, że Eucharystia jest prawdziwa, że się w niej uczestniczy, jeśli wchodzi się rzeczywiście w komunię z Ciałem Chrystusa. Nawet bez «cielesnego» przyjmowania sakramentu możemy być zjednoczeni z Chrystusem w Jego Ciele. Danie im tego do zrozumienia jest ważne, aby rzeczywiście znalazły możliwość życia wiarą, ze Słowem Bożym, ze wspólnotą Kościoła, i mogły widzieć, że ich cierpienie jest darem dla Kościoła. Jest to także posługa dla wszystkich, w obronie stabilności miłości, małżeństwa, i że to cierpienie jest nie tylko udręką fizyczną i psychiczną, ale również cierpieniem we wspólnocie Kościoła na rzecz wielkich wartości naszej wiary. Myślę, że ich cierpienie, jeśli jest wewnętrznie naprawdę przyjęte, stanowi dar dla Kościoła. Muszą wiedzieć, że właśnie w ten sposób służą Kościołowi, że są w sercu Kościoła”.

Innymi słowy, papież Benedykt XVI przedłożył prawdę Chrystusowego nauczania, ale nie odprawił rozwiedzionych i tych, którzy żyją w drugich małżeństwach, aby cierpieli w samotności. To nie jest droga Kościoła, a każdy katolik, który zachowuje się jakby tak było, powinien pamiętać, że jedną ze zbrodni faryzeuszy było nakładanie na innych praw, nie ruszając nawet palcem, aby pomóc im je udźwignąć. Benedykt raczej powtarza nauczanie KKK, który mówi, że: „kapłani i cała wspólnota powinni okazywać dużą troskę” rozwiedzionym katolikom, aby nie czuli się wykluczeni. 

Więzi przyjaźni sprawiają, że wymagania względem tych, którzy chcą być uczniami stają się znośne. Noszenie sobie nawzajem brzemion we wspólnocie chrześcijańskiej, umożliwia jej członkom kroczenie drogą uzdrowienia i nawrócenia. Braterska pomoc czyni wierność możliwą. Jest również świadectwem i wsparciem dla szerszego Kościoła. Katechizm Kościoła katolickiego ma to na myśli, kiedy mówi, że współmałżonkowie, którzy trwają w trudnych małżeństwach zasługują na wdzięczność i wsparcie kościelnej wspólnoty. To samo powinno być powiedziane tym, którzy zmagają się z trudnymi sytuacjami w rodzinie.

W kulturze, która miota się pomiędzy anonimowością, a sensacyjną ciekawością odnośnie detali życia innych osób, papież Franciszek wzywa nas, abyśmy towarzyszyli sobie nawzajem w pracy nad rozwojem duchowym. Mówi: „Kompetentna osoba towarzysząca nigdy nie zgadza się z fatalizmem lub małodusznością. Zawsze zachęca do podjęcia leczenia, powstawania, przyjmowania krzyża, pozostawiania wszystkiego, wychodzenia zawsze na nowo, by głosić Ewangelię”. Dlatego ci, którzy są leczeni są w stanie rozszerzyć zaproszenie leczenia i głosić je innym. 

Chrześcijańska wiara i zbawienie nie są indywidualne, ale są głęboko wspólnotowe:

„Wiara z konieczności ma formę kościelną, wyznawana jest z wnętrza ciała Chrystusa jako konkretna komunia wierzących. Właśnie z tej kościelnej przestrzeni otwiera ona poszczególnych chrześcijan na wszystkich ludzi. Słowo Chrystusa, gdy zostaje wysłuchane, mocą swojego dynamizmu przekształca się w chrześcijaninie w odpowiedź, i staje się z kolei słowem wypowiadanym, wyznaniem wiary”. 

Jezus wielokrotnie nauczał o współżyciu i małżeństwie oraz o trudnościach z nimi związanych, zarówno kiedyś, jak i dziś. Jednak w zmaganiu się z trudnościami nie jesteśmy sami. Życie w Ciele Chrystusa jest życiem rozumianym jako bycie współzależnymi członkami, którzy wspierają się nawzajem w miłości. Nauczanie Kościoła, sakramenty i wspólnota – to wszystko istnieje, aby pomagać nam w naszej drodze. Z cierpliwością, przebaczeniem i zaufaniem możemy uzdrawiać i żyć w sposób, który w innych warunkach może wydawać się niemożliwy. 

 

PYTANIA DO DYSKUSJI

a) Kościół jest szpitalem. W jaki sposób Kościół pomaga tym, którzy są zranieni? W jaki sposób możemy to robić lepiej?

b) Dlaczego katolicy nie są moralnymi indywidualistami? Dlaczego podkreślamy wsparcie wspólnoty? W jaki sposób postrzegasz Bożą łaskę we wspólnocie?

c) Jakie są trudności w tworzeniu bliskiej duchowej przyjaźni w twojej kulturze? Co może zrobić twoja parafia albo diecezja, aby zachęcić ludzi do tworzenia katolickich przyjaźni?

d) Jakie wsparcie otrzymujesz od parafii albo diecezji, aby wzrastać w życiu w czystości? Czy istnieją grupy wsparcia albo okazje do edukacji? Jak często jest możliwość przystąpienia do sakramentu pojednania i czy są okazje do duchowego prowadzenia?

 

 Źródło:

„Love is our mission. The Family fully alive. A preparatory catechesis for World Meeting of Families”. Our Sunday Visitor – USA 2014

http://www.drdl.diecezja.legnica.pl/14-katechezy-przygotowawcze/75-katecheza-vii.html

Tłumaczenie: Aneta Rams.