Materiały formacyjne

 

 

Modlitwa do Ducha Świętego.

Odczytanie fragmentu Pisma Świętego.

Modlitwa spontaniczna.

 

 

 

Widzieć:

Na pierwszym po wakacjach spotkaniu kół parafialnych Stowarzyszenia Rodzin Katolickich warto najpierw poświęcić czas na opracowanie lub aktualizację rocznego planu pracy koła parafialnego. W najbliższej przyszłości rodziny w Polsce oraz w naszej archidiecezji czekają dwa ważne wydarzenia. Pierwszym z nich będzie 35. Ogólnopolska Pielgrzymka Małżeństw i Rodzin na Jasną Górę w dniach 21-22 września.

W jej programie: w sobotę, 21 września – 15.30 – Msza Święta w intencji Ojczyzny w kaplicy Matki Bożej Częstochowskiej – 16.45 – Wystawa „Matki: mężne czy szalone?”, spotkanie z autorką, Martą Dzbeńską-Karpińską – 19.30 – Droga Krzyżowa na Wałach Jasnogórskich – 21.00 – Apel Jasnogórski. W niedzielę, 22 września – 9.00 – „Rodzina wobec dramatu dziecka utraconego”, Piotr Guzdek, koordynator ds. pogrzebów dzieci utraconych; „Ochrona prawna dziecka w RP”, Mikołaj Pawlak, Rzecznik Praw Dziecka – 11.00 – Msza Święta na Szczycie Jasnogórskim pod przewodnictwem bpa Wiesława Śmigla, przewodniczącego Rady do spraw Rodziny KEP, odnowienie przyrzeczeń małżeńskich, ślubowanie nowych Doradców Życia Rodzinnego, Zawierzenie Królowej Polski małżeństw i rodzin.

Wspólny wyjazd organizuje koło parafialne z Brzozowa oraz z parafii Matki Bożej Bolesnej w Jarosławiu i Świętej Trójcy w Przemyślu. Dziękuję tym, którzy podejmują się trudu organizacyjnego oraz życzę błogosławionych owoców wszystkim pielgrzymom.

 

Drugim wydarzeniem niezwykłej wagi dla rodzin jest 5. Archidiecezjalna Pielgrzymka Małżeństw i Rodzin do Matki Bożej Królowej Rodzin w Jarosławskiej Kolegiacie. Udział w niej jest wielkim wyzwaniem i obowiązkiem dla członków Stowarzyszenia Rodzin Katolickich. Wszystkie koła parafialne powinny także zorganizować w swoich parafiach autokarowe wyjazdy na tę pielgrzymkę.

Program spotkania jest następujący:

Jarosław, kolegiata pw. Bożego Ciała, sobota, 12 października 2019 roku.

9.45 - Zawiązanie wspólnoty.

10.00 - "Róża dla Królowej Rodzin" procesja różańcowa ze złożeniem kwiatu jako symbolu wdzięczności małżonków oraz wprowadzeniem ks. dra hab. Wacława Siwaka na temat historii i teologii obrazu Matki Bożej Śnieżnej Królowej Rodzin.

11.30 - Koncert pieśni maryjnych Chóru i Orkiestry Kameralnej „Sursum Corda” działających przy Ośrodku Kultury i Formacji Chrześcijańskiej w Jarosławiu.

12.00 - Uroczysta Eucharystia pod przewodnictwem Arcybiskupa Adama Szala Metropolity Przemyskiego połączona z obrzędem odnowienia przysięgi małżeńskiej.

13.00 - Wspólny posiłek dla wszystkich uczestników uroczystości.

(Podczas uroczystości istnieje możliwość zostawienia dzieci pod opieką wychowawców w świetlicy parafialnej).

 

Możemy dzisiaj w skrócie poznać historię i teologię obrazu Matki Bożej Śnieżnej Królowej Rodzin z Jarosławskiej Kolegiaty, o których będziemy mieli okazję szerzej posłuchać w wystąpieniu wybitnego mariologa ks. dra hab. Wacława Siwaka, autora obszernej monografii na temat jarosławskiego wizerunku.

 

Od 2007 r., na podstawie dekretu arcybiskupa Józefa Michalika, metropolity przemyskiego, obraz Matki Bożej obdarzony został tytułem Najświętszej Maryi Panny Królowej Rodzin.

Pierwowzorem jarosławskiego obrazu jest cudowny wizerunek Salus Populi Romani (Ocalenie Ludu Rzymskiego) z Bazyliki Matki Bożej Większej w Rzymie, zwany również wizerunkiem Matki Bożej Śnieżnej.

Tytuł ten nawiązuje do średniowiecznej legendy, według której za czasów papieża Liberiusza (352-366) żyło w Rzymie bezdzietne małżeństwo. Jako patrycjusze byli bardzo bogaci, a nie mając potomstwa, złożyli ślub, że przekażą w dziedzictwo Maryi cały swój wielki majątek, modląc się jednocześnie o wskazanie przez Nią najlepszego sposobu wywiązania się ze złożonej przysięgi. Ich prośba została wysłuchana. W nocy 5 sierpnia 352 r. małżonkowie we śnie otrzymali polecenie wybudowania świątyni w miejscu pokrytym rano śniegiem. Rzeczywiście, mimo panujących zazwyczaj w tym czasie w Rzymie upałów, śnieg pokrył część wzgórza eskwilińskiego. Po poinformowaniu papieża Liberiusza o zaistniałym fakcie, okazało się, że miał on sen o identycznej treści. Po udaniu się w procesji na miejsce niezwykłego zjawiska, zadekretował o wybudowaniu w tym miejscu bazyliki ku czci Matki Bożej. W bazylice tej znalazła się kaplica i obraz Najświętszej Maryi Panny zwanej Salus Populi Romani. W sytuacji różnych zagrożeń wizerunek obnoszony był w procesjach po ulicach Wiecznego Miasta. Rzymianie przypisują cudownemu obrazowi zażegnywanie niebezpieczeństw. Papież Franciszek ma wielkie nabożeństwo do Matki Bożej ukazanej w tym obrazie. Do niej skierował swoje kroki tuż po wyborze na następcę Piotra. Tam też pielgrzymuje bardzo często, szczególnie przed każdą podróżą apostolską. Papież podkreśla, że Maryja patrzy na nas, pozwala nam się ukazać, objąć i poprowadzić za rękę.

Rzymski wizerunek należy do najczęściej kopiowanych przedstawień Matki Bożej. Nie znamy dokładnej daty powstania kopii, która dotarła do Jarosławia. Według dokumentu w rzymskim archiwum jezuitów, obraz ten otrzymał dla jarosławskiego kolegium generał zakonu, św. Franciszek Borgiasz, który zmarł w 1572 r. – zatem czas jego powstania oscyluje wokół tej daty. Sprowadzenie go do Jarosławia miało miejsce pomiędzy rokiem 1573 (przybycie jezuitów do Jarosławia), a 1580 – wtedy Zofia z Odrowążów Tarnowska ofiarowała korony dla Maryi i Dzieciątka. W 1593 r. istnienie obrazu i drogocennych cennych koron poświadczono w najstarszym miejscowym inwentarzu kościelnym. 

O tym, że cieszył się kultem i zanoszono doń intencje, doznawano łask, nawet będąc z dala od świątyni, świadczy wspomniany dokument z 1756 r. z  rzymskiego archiwum, w którym opisano historię pewnego człowieka, który przekonany był, że Królowa Nieba w tym obrazie jaśnieje łaskawością, a  poprzez modlitwy wyprosił łaskę uzdrowienia, za którą przybył do świątyni z podziękowaniem, złożył wotum i świadectwo o otrzymanej łasce.

Niestety, nie zachowały się rejestry łask i składanych wotów, którymi obraz obdarzano. Cenne wota z czasów jezuickich zarekwirowali Austriacy po kasacie zakonu, a te, które złożono po 1804 r., spłonęły w pożarze kościoła w  1862 r.

Oprócz uzdrowień znany jest wzruszający fakt nawrócenia na wiarę katolicką młodej dziewczyny pochodzenia żydowskiego. Będąc uczennicą, przychodziła do świątyni z katolickimi dziećmi i pozostawała przy ołtarzu z Matką Bożą. Zachwycona pięknem „Tej Pani”, modliła się słowami jedynej znanej sobie modlitwy Pod Twoją Obronę, której nauczyła się od koleżanek. Wizerunek Madonny dodał jej sił do podjęcia najważniejszej decyzji – opuszczenia domu rodzinnego i wyjazdu do Krakowa, by przyjąć chrzest. Została siostrą zakonną, a w swojej biografii przyznała, że wymodliła sobie tę drogę życia przed tym obrazem. 

Od 2007 roku zaprowadzono w Kolegiacie Księgę Łask i Cudów, która wypełnia się relacjami wiernych o doznanych łaskach. 2 sierpnia 2014 r. jaśniejący łaskawością obraz Matki Bożej Śnieżnej Królowej Rodzin został uroczyście koronowany, koronami poświęconymi w Rzymie przez Ojca Świętego Franciszka. Aktu koronacji dokonał Abp Józef Michalik – Metropolita Przemyski, w asyście arcybiskupów, biskupów, infułatów, prałatów i kanoników diecezjalnych Kapituł Kolegiackich, kapłanów oraz licznie zgromadzonych wiernych.

 

 

Teologia pisana obrazem[1].

Święty wizerunek jest obrazowym sposobem wyrażania orędzie biblijnego za pomocą postaci, kształtów, kolorów i symboli. Katechizm Kościoła Katolickiego poucza nas: „Ikonografia chrześcijańska za pośrednictwem obrazu wyraża orędzie ewangeliczne, które Pismo święte opisuje za pośrednictwem słów. Obraz i słowo wyjaśniają się wzajemnie”.

Jarosławski wizerunek ma cechy wschodniej ikony zwanej Hodegetrią. Chodzi o typ wizerunków Maryi z Dzieciątkiem, trzymającej Jezusa na lewym ramieniu i wskazującej Nań gestem prawej dłoni. Boskie Dzieciątko unosi prawą dłoń w znaku błogosławieństwa. Widać wyraźne znaki sztuki Kościoła Zachodniego. Obraz namalowany jest nie na desce lecz na płótnie. Inne niż w kanonie bizantyjskim są rysy twarzy Maryi i Jezusa, którego oblicze zyskało dziecięcy wygląd. Jezus trzyma w swej ręce księgę w formie kodeksu a nie zwoju.

Na wizerunku typu Hodegetria możemy kontemplować misterium Wcielenia i związane z nim istotowo misterium Bożego Macierzyństwa Maryi. Prawda o Bożym Macierzyństwie Maryi posiada swoje głębokie uzasadnianie biblijne. Chociaż sam termin Matka Boga nie pojawia się w tekstach Nowego Testamentu, to jednak treściowo mówią one wyraźnie o Bożym Macierzyństwie Maryi. Anioł w scenie Zwiastowania zapowiada Jej, że pocznie i porodzi Syna, który będzie nazwany Synem Najwyższego (Łk 1, 32). Jest to biblijny idiom równoznaczny z pojęciem Syn Boży. Następnie Anioł wyjaśnia, że Mesjasz nie będzie zwyczajnym synem ludzkim, ale będzie nazwany Synem Bożym. Na wyjątkowość tego Syna wskazuje również szczególna obecność Boga przy Jego poczęciu: „moc Najwyższego osłoni Cię”. Z kolei Elżbieta w scenie Nawiedzenia nazywa Maryję Matką mojego Pana (Łk 1, 43). Pan w słownictwie biblijnym to Bóg. Czyli Matka mojego Pana = Matka mojego Boga. W Liście do Galatów św. Paweł wyraźnie stwierdza, że istniejący odwiecznie Syn Boży posłany przez Ojca, w czasie został zrodzony z Niewiasty (Gal 4, 4-5). Oprócz tego wiele innych tekstów wspomina o Maryi jako Matce Jezusa, o którym równocześnie stwierdza, iż jest Bogiem (J 20, 28; por. 5, 18; 10, 30. 33). Maryja jest również przedstawiana jako Matka Emmanuela, tzn. Boga z nami (por. Mt 1, 22-23). Na tej podstawie lud chrześcijański, kontemplując tajemnicę przyjścia na świat Zbawiciela, zaczął uznawać Maryję nie tylko za Matkę Jezusa, lecz także za Matkę Boga. Od pierwszych wieków postrzegał ową prawdę jako część dziedzictwa wiary Kościoła. Wraz ze wzrostem wiary w Bóstwo Chrystusa dojrzewała świadomość, iż Maryja jest Matką Boga - Theotókos. Drugą prawdą zawartą w formule Theotókos jest ta, iż Jezus jest prawdziwym Bogiem. Formułując orzeczenie o Boskim Macierzyństwie Maryi, Ojcowie na Soborze Efeskim nie tyle chcieli uczcić Maryję, ale w sposób dobitny dać wyraz swej wierze w prawdziwe Bóstwo Chrystusa. Maryja jest Matką Słowa, które jest Bogiem, zrodziła według człowieczeństwa Syna, który był Słowem Bożym. Chociaż w tajemnicy Wcielenia Maryja dała tylko ciało, to jednak poczęła i zrodziła osobę – a Osobą, którą poczęła i zrodziła jest Osoba Boska - Syn Boży, stąd przysługuje Jej tytuł Matka Boga. Dlatego też tytuł ten wyraża prawdę, iż Jezus jest Bogiem i człowiekiem w jednej osobie.

Nazwa typu obrazu – Hodegetria (tłumaczone jako: Przewodniczka, Wskazująca Drogę) – ma swój źródłosłów w greckim rzeczowniku: hodos - droga, trakt, gościniec oraz czasowniku hodegeo – prowadzić drogą, być przewodnikiem kogoś. Przypisanie maryjnej ikonie tego tytułu zawdzięcza klasztorowi Ton Hodegon w Konstantynopolu, gdzie przechowywano najdawniejszą tego rodzaju ikonę, według ówczesnych wierzeń, namalowaną przez św. Łukasza. Do tegoż sanktuarium, słynącego z cudownych uzdrowień wzroku, zdążały liczne pielgrzymki niewidomych, wiedzionych przez przewodników, których rola, jeśli rozpatrywać ją w kategoriach posłannictwa i symbolu, mogła znaleźć odbicie w nazwie Hodegon, a także, posłużyć jako inspiracja do utworzenia miana Hodegetria - Wskazująca Drogę, co oczywiście w tym wypadku oznacza drogę do zbawiania. Na ikonie pisanej według kanonu ikonograficznego Hodegetrii, Maryja wskazuje drogę poprzez gest dłoni wskazujący na Chrystusa, który w takim rozumieniu jest celem drogi, a zarazem sam jest Drogą prowadzącą do zbawienia. W przedstawieniu Matki Boskiej Śnieżnej element nie jest wyeksponowany (z racji innego układu rąk), jednakże obraz ewidentnie wywodzi się z tego przedstawienia. Maryja na obrazie w typie Matki Bożej Śnieżnej jakby prezentuje swego Syna, ukazuje Go wiernym. Typ ikonograficzny, który został nazwany Hodegetria, zawiera w swej nazwie główną treść i ideę wszystkich ikon maryjnych, na których Matka Bożą, według św. Jana Pawła II, bywa przedstawiana: oczywiście jako Odigitria (z rosyjskiego), czyli droga, która wiedzie do Chrystusa; ale również jako Boży tron, niosący Pana i podający Go ludziom (Theotókos) lub jako Orędowniczka modląca się za wiernych, dla których jest znakiem Bożej obecności na drodze do dnia Pańskiego (Deisis), lub jako Opiekunka okrywająca ludy swym płaszczem (Pokrov), lub jako miłosierna i najczulsza Dziewica (Eleousa), która z czułością obejmuje Syna (Glykofilousa).

Najświętsza Panna jaśnieje na tych obrazach jako zwierciadło Bożego piękna, mieszkanie odwiecznej Mądrości, osoba modląca się, wzór kontemplacji, ikona chwały: Ta, która od zarania swego życia ziemskiego, mając wiedzę duchową niedostępną dla ludzkiego umysłu, przez wiarę osiągnęła najwyższy stopień poznania.

Maryja trzymająca Dzieciątko jest jakby Tronem dla Niego. Ono jest najważniejsze, bo Ona Go eksponuje, kieruje ku Niemu uwagę. W tym geście Bogurodzicy, wskazującym na Chrystusa, zawiera się klucz do zrozumienia tego obrazu: Matka Boża kieruje ludzi ku Chrystusowi - On bowiem jest „Drogą, Prawdą i Życiem”. Bogurodzica, stając się Matką Tego, który usynowił ludzi niebieskiemu Ojcu, stała się też Matką każdego człowieka, stąd wszystkich chce doprowadzić do Chrystusa.

Nie bez teologicznego przesłania jest również maforion, czyli welon, szal, okrywający głowę i całą postać Maryi, tworzący rodzaj płaszcza – na wzór krótkiego okrycia bizantyjskich mnichów. Na ikonach występuje najczęściej w kolorze niebieskim lub purpurowym, ozdobiony trzema gwiazdami (po jednej na ramionach i czole), symbolizującymi wieczne dziewictwo Maryi: przed, w czasie i po narodzeniu. W przypadku jarosławskiego obrazu, na maforionie w okolicach głowy Maryi znajduje się złoty krzyżyk (brak natomiast gwiazdy na prawym ramieniu, jak w przypadku rzymskiego oryginału). Sam maforion symbolizuje macierzyństwo Maryi. Ozdobiony złotą kajmą, czyli oblamowaniem zdobiącym skraj szaty, jest znakiem niezwykłego wywyższenia, którego Maryja doznała stając się Matką Boga. Maforion jako znak kobiecej uległości symbolizuje również całkowite oddanie się Bogu przez Maryję. Gwiazda na czole miała symbolizować dziewictwo Maryi przed poczęciem Jezusa, o którym wyraźnie mówi Nowy Testament. W jarosławskim przedstawieniu gwiazdę zastąpił krzyżyk, lub też, mówiąc inaczej przybrała ona formę krzyżyka. Znak ten możemy czytać w tym sensie, że dziewictwo Maryi jest wpisane w misterium wcielenia, które znów wpisane jest w misterium odkupienia. Gdyby nie było dziewiczego macierzyństwa, nie byłoby wcielenia, w którym Syn Boży przyjął ludzką naturę, przez co mógł cierpieć i umrzeć na krzyżu, dzięki czemu nas zbawił. Dodajmy, iż gwiazda na prawym ramieniu (widniejąca na obrazie rzymskim, której brak na jarosławskim wizerunku – może kiedyś była?), symbolizowała dziewictwo po narodzeniu Chrystusa, a na lewym dziewictwo w czasie narodzenia. Często tej na lewym nie malowano. Była ona niejako przysłonięta siedzącym na ręku Dziecięciem. Takie przedstawienie dziewictwa należy odczytywać w kluczu wielkiej tajemnicy, która jest niewyrażalna, trudna do pojęcia, stąd zasłonięta przez Jezusa, a możliwa do przyjęcia tylko przez wiarę.

Trzymana w ręce biała chusteczka posiada kilka warstw znaczeniowych. Jej sens można wywodzić z kręgu kultury rzymskiej, gdzie znana była mappula fimbriata. Był to kawałek tkaniny z haftowanymi krawędziami, służący rzymskim matronom jako ręczniczek do ocierania potu. Noszony publicznie na ulicy stanowił znak ich wysokiego statusu społecznego. Symbolizuje wysoką rangę, godność osoby przedstawionej na świętym wizerunku. W tym wypadku godność Bożego Macierzyństwa Maryi, które w chrześcijańskiej teologii było zawsze rozumiane jako źródło Jej niesłychanego wyniesienia wśród istot ludzkich. Jan Paweł II nauczał: „Boskie Macierzyństwo jest największym ze wszystkich darów łaski, otrzymanych przez Maryję od Ojca niebieskiego, jest darem, któremu wszystkie inne są podporządkowane. O wielkości Maryi decyduje przede wszystkim Jej macierzyńska misja wobec Słowa Bożego, które w Jej najczystszym łonie stało się człowiekiem. Całe życie Maryi, cała Jej świętość są nastawione na wypełnianie owego niezrównanego posłannictwa”.

Można również wywodzić znaczenie owej chusteczki z kręgu kultury bizantyńskiej, gdzie funkcjonowała jako encheirion, czyli kawałek tkaniny służący jako chusteczka do wycierania nosa, ocierania potu lub łez, który z czasem stał się elementem stroju liturgicznego, przekształcając się na Zachodzie w tzw. manipularz, którego wykładnię znaczeniową doskonale oddaje modlitwa liturgii rzymskiej, odmawiana przy jego zakładaniu: „Obym stał się godzien, Panie, dźwigać brzemię łez i cierpienia, abym z radością otrzymał zapłatę ze swój trud”. Przydatność owej chusteczki do wycierania łez znalazła swoje odzwierciedlenie w ikonografii (w przypadku ikon o charakterze pasyjnym). Stała się symbolem skrajnego smutku w przedstawieniach ikonicznych, umieszczających chusteczkę w ręce Maryi trzymanej przy policzku lub ocierającej nią łzy. Trzymana w ręce chusteczka (lub zawieszona u pasa) symbolicznie zapowiada cierpienie Maryi. Wymowa jest zasadnicza: Maryja będzie płakać (cierpieć) z powodu Tego, którego trzyma na swoich rękach. Jednakże nie jest to płacz bezowocny. Maryja poprzez swoje cierpienie wyciskające łzy z Jej oczu, przyjęte w wierze i z poddaniem się woli Bożej, włącza się w sposób aktywny w Chrystusowe dzieło Odkupienia. Chusta służąca do ocierania łez może symbolizować tym samym macierzyńską opiekę Maryi wobec wiernych, którymi się opiekuje jak swoim Synem. Jego to kiedyś owinęła w pieluszki i złożyła w żłobie. Ona dziś przychodzi swoim dzieciom z macierzyńską pomocą w chwilach smutku i strapień wyciskających łzy.

Jezus trzyma księgę (w ikonach wschodnich zwój symbolizujący przedwieczną Mądrość Bożą, w sztuce starochrześcijańskiej jest symbolem prawa Bożego lub nauki wiary).  Znak Świętej Ewangelii, którą przyszedł głosić ludziom i ofiarować Ją w darze. Podniesiona ręka w pierwotnym znaczeniu ściśle łączy się z trzymaną w ręce księgą.

Maryja ukazuje ludziom Jezusa przynoszącego im Nowe Prawo - Ewangelię. Przyjęcie Jezusa dokonuje się dzięki przyjęciu Bożego słowa. Dzięki przyjęciu tego słowa w wierze, Ona stała się Matką Słowa Wcielonego (pisanego z dużej litery).

Z czasem gest Jezusa Nauczyciela przybrał również znaczenie gestu błogosławieństwa w sensie sakramentalnym, stając się tym samym atrybutem Chrystusa Pankratora. Odpowiednio ułożone palce błogosławiącej prawej dłoni mogą symbolizować dogmaty: chrystologiczny (dwa palce wyprostowane lub zgięte symbolizują dwie natury Chrystusa: Boską i ludzką, zjednoczone na bazie osoby) i trynitarny – (trzy palce zgięte lub wyprostowane - trzy Osoby Boskie, zjednoczone na bazie jednej natury). Mocą tych tajemnic Jezus błogosławi, czyli udziela łask, które wypływają ze Źródła – Boga w Trójcy Jedynego. Łaski te dostępne są nam dzięki Synowi Bożemu, który przyjął za własną ludzką naturę, w której dokonał dzieła odkupienia, stając się tym samym Jedynym Pośrednikiem łaski. Wszytko po to, abyśmy byli błogosławieni, czyli szczęśliwi.

 

Osądzić

  1. Co nowego odkryłem/odkryłam podczas dzisiejszego spotkania?
  2. Czy uczestniczyłem/uczestniczyłam w poprzednich pielgrzymkach?
  3. Czy rozumiem potrzebę zaangażowania się w to dzieło?

 

Działać:

  1. Co zrobię, aby wziąć udział w pielgrzymce i zaprosić na nią wielu innych ludzi?

- Propozycje działań:

  1. Zorganizowanie wyjazdu autokarowego w swojej parafii/miejscowości (w porozumieniu z księdzem proboszczem).
  2. Zaopatrzenie się w materiały promujące wydarzenie (plakaty, broszury informujące o pielgrzymce dostępne są w siedzibie Wydziału Duszpasterstwa Rodzin przy ul. ks. P. Skargi 6 w Przemyślu – kontakt p. Anna Maciołek 600 70 733).
  3. Wywieszenie plakatów w gablotach kościelnych, osiedlowych i przydrożnych.
  4. Przekazanie zaproszeń bezpośrednio krewnym, przyjaciołom, sąsiadom, znajomym…
  5. Zaangażowanie w promocję pielgrzymki w nowoczesnych mediach (telefonowanie do Radia Maryja, Radia Fara, promowanie na facebook’u i innych mediach społecznościowych.
  6. Skierowanie zaproszenia do innych wspólnot w parafii.
  7. Zorganizowanie ogłoszenia w gazetce parafialnej lub na parafialnej stronie internetowej.
  8. OSOBISTE UCZESTNICTWO WSPÓLNIE ZE SWOJĄ RODZINĄ!

 

 

MODLITWA NA ZAKOŃCZENIE SPOTKANIA

O Matko Boża Śnieżna, Królowo Rodzin, dziękujemy za Twą obecność od ponad czterech stuleci na jarosławskiej ziemi w łaskami słynącym wizerunku. Pociągnięci Twą dobrocią i przynaglani ciężkim położeniem rodzin, zwracamy się do Ciebie, o dobra Matko, gdyż ufamy, że znajdziemy w Tobie Obrończynię dla zagrożonych rodzin.

Oddajemy dziś samych siebie, nasze rodziny i prosimy: rozgrzewaj nasze serca żywą miłością ku sobie i Bogu. Bądź gwiazdą przewodnią dla umysłów naszych, rozpogadzaj dni smutne, dodawaj siły do pracy na chleb i kształtowanie w sobie pełnego obrazu człowieka. Spraw, aby dzieci otaczały uczynną miłością rodziców i wychowawców, zachowaj od złego niedoświadczoną młodzież i otwieraj jej umysł na dobro, prawdę i piękno, a rodziców i małżonków skłaniaj do ofiarnej i przykładnej miłości oraz służby dla dobra swojej rodziny, parafii i Ojczyzny.

O Matko i Królowo nasza, ufamy Tobie i prosimy: zamknij wszystkie rodziny w swym matczynym sercu i proś Boga za nami, teraz i zawsze. Amen.

 

 

[1] Dla dokładnego poznania historii i teologii cudownego obrazu można sięgnąć do książki ks. Wacława Siwaka „Matka Boża Śnieżna Królowa Rodzin z Jarosławskiej Kolegiaty”.

 
Materiały formacyjne - czerwiec 2019 r.
opracował: ks. dr Marek Machała
Asystent Kościelny Stowarzyszenia

 

„Życie duchowne, czyli doskonałość chrześcijańska”

w ujęciu patrona Stowarzyszenia Rodzin Katolickich

św. Józefa Sebastiana Pelczara

 

Modlitwa do Ducha Świętego.

Odczytanie fragmentu Pisma Świętego (Mt 11, 28-30).

Modlitwa spontaniczna.

 

 

 „O łasce Bożej”

Widzieć:

W poprzednich spotkaniach mówiliśmy o poznawaniu Jezusa Chrystusa. Teraz przejdziemy do kolejnego rozdziału dzieła św. Józefa Sebastiana Pelczara, który przybliża nam zagadnienie łaski Bożej. Św. Biskup pisze tak: „Już znamy budowniczego i plan domu, poszukajmy teraz narzędzi. Mamy trzy główne narzędzia: pierwszego dostarcza sam Bóg, drugiego i trzeciego dusza z Bogiem; pierwszym jest łaska Boża, drugim modlitwa, trzecim praca.”

Nasz patron przypomina dalej ewangeliczną przypowieść o miłosiernym Samarytatninie. Na drodze do Jerycha zbójcy napadli wędrowca i obdarłszy go z mienie, poraniwszy, porzucili na łup niechybnej śmierci. Nieszczęśliwy byłby zginął, gdyby miłosierdzie Boże nie zesłało ratunku. Przejeżdżający tą drogą Samarytanin usłyszał jęki pobitego, zbliżył się, podniósł go z ziemi i zawiózł do gospody, gdzie go polecił troskliwej opiece, a nawet zostawił pieniądze. Św. bp Pelczar interpretuje, że ten pobity Izraelita oznacza człowieka przed Chrystusem. „Zbójcy, to jest szatani, napadli na niego zdradziecko, wydarli mu mienie, to jest miłość Bożą, a z nią życie nadprzyrodzone i wstęp do chwały niebieskiej, poranili go grzechami, skrępowali powrozami namiętności i porzucili obok drogi wiodącej do Boga, na pastwę śmierci strasznej, bo wiecznej. Lecz miłosierdzie Boże zesłało na pomoc Samarytanina. Któż nim był? Słowo Wcielone, Jezus Chrystus! On to przybył na świat w ciele ludzkim. Zbliżył się do nieszczęśliwego człowieka, podniósł go słowem nadziei, opatrzył jego rany oliwą Krwi swojej, zmieszaną z winą skruchy, wziął go na swoje ramiona i zaniósł do „swojej gospody”, to jest do Kościoła, aby tam miano o nim pieczę, a odchodząc dwa pieniążki zostawił. Co oznaczają te pieniążki?” Według biskupa Pelczara jeden z nich oznacza łaskę uświęcającą a drugi łaskę posiłkową. Święty Józef Sebastian zachęca, abyśmy te „pieniążki” oglądali, bo i my ich potrzebujemy.

Łaska uświęcająca. Jej istota, działanie i cena

Łaską w ogólności nazywamy wszelki dar dobry, „pochodzący od Ojca światłości”, czy to w porządku przyrodzonym (doczesnym), czy nadprzyrodzonym (wiecznym). W ściślejszym znaczeniu łaska jest darem nadprzyrodzonym, którego Bóg udziela nam z dobrej woli, przez wzgląd na zasługi Pana Jezusa, abyśmy mogli zapewnić sobie zbawienie. Mówimy o darze nadprzyrodzonym mając na myśli dwa aspekty: że nie należy się on ludzkiej naturze, oraz że wynosi człowieka do stanu nadprzyrodzonego, przewyższającego jego siły naturalne i uzdalnia go do połączenia się z Bogiem.

Dawcą tej łaski jest sam Bóg. Wyjednał ją u Ojca niebieskiego Zbawiciel świata, Jezus Chrystus. Niezmierzonym zasługom Jego Przenajświętszej Krwi zawdzięczamy pojednanie nas z Bogiem i przywrócenie synostwa Bożego. Wszystkie dary i czyny nadprzyrodzone są skutkiem zbawczego wpływu tej Krwi Przenajświętszej. Nie ma na ziemi nic świętego, co by od niej odłączone być mogło – a wszystko, co nas uświęca, od niej zależy – jest to zawsze jej latorośl albo kwiat, albo owoc. Do jej źródeł Bóg powołuje grzeszników, aby znaleźli ulgę na swe ciężary – tam otrzymują przebaczenie grzechów i odzyskują utracone prawa synów Bożych. Do tych wód ożywczych i święci są wezwani. We Krwi Przenajświętszej otrzymują ludzie odwagę męczeństwa, szczęście powołania, łaski dziewictwa, ostrości życia, miłości bohaterskiej, oraz wszystkie wspaniałe dary, prowadzące do najwyższej świętości. Owoce tej przenajświętszej Krwi przyswaja duszom ludzkim Duch Święty, który jest osobową miłością Ojca i Syna. On też jest niewidzialnym szafarzem łask nadprzyrodzonych, a przez nie sprawcą życia Bożego w duszach. Jak pisze św. Paweł „Miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5,5).

Różne są łaski: jedne zewnętrzne, jak np. słowo Boże, inne wewnętrzne, jak łaska uświęcająca i posiłkowa. Jedne zwyczajne i wszystkim wspólne, inne nadzwyczajne i udzielane jedynie niektórym. Te ostatnie wylicza św. Paweł w dwunastym rozdziale pierwszego listu do Koryntian Nie chciałbym, bracia, byście nie wiedzieli o darach duchowych. Wiecie, że gdyście byli poganami, ciągnęło was nieodparcie ku niemym bożkom.Otóż zapewniam was, że nikt, pozostając pod natchnieniem Ducha Bożego, nie może mówić: «Niech Jezus będzie przeklęty!». Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus». Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. Wszystkim zaś objawia się Duch dla [wspólnego] dobra. Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha, innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania w jednym Duchu, innemu dar czynienia cudów, innemu proroctwo, innemu rozpoznawanie duchów, innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków. Wszystko zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak chce

Te łaski, zwane przez teologów charyzmatami (lub darmo danymi), służą przede wszystkim do rozszerzania czy uświetniania Kościoła i duchowego dobra tych, którzy są ich świadkami (stąd były one częstszymi w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, ale i później wybranym duszom były nieraz udzielane).

Osądzić:

  1. Jakie łaski Boże dostrzegam w swoim życiu?
  2. Jakich łask pragnę i potrzebuję?

Działać:

  1. Co uczynię, aby łaski Boże pomnażać w sobie?

 

 
Materiały formacyjne - maj 2019 r.
opracował: ks. dr Marek Machała
Asystent Kościelny Stowarzyszenia

 

Orędzie fatimskie – wezwanie do pokuty i nawrócenia

 

Modlitwa do Ducha Świętego.

Odczytanie fragmentu Pisma Świętego.

Modlitwa spontaniczna.

 

 

 

Widzieć:

Przeżywamy miesiąc maj – czas szczególnie poświęcony modlitwie maryjnej. Proponuję, abyśmy w tym miesiącu odeszli od rozważań na temat nauczania św. Józefa Sebastiana Pelczara, a przypomnieli sobie orędzie Matki Bożej z Fatimy.

 

Orędzie Fatimskie – kilka uwag porządkowych

 

Aby zagłębić się w treść Fatimskiego Orędzia i poprawnie zinterpretować ową „prorocką misję”, z jaką mamy niewątpliwie do czynienia, warto wcześniej wziąć pod uwagę kilka kwestii.

1. 13 maja 1930 roku Kościół oficjalnie potwierdził wiarygodność objawień Matki Bożej, które miały miejsce w Cova da Iria w roku 1917. Konsekwencją tego aktu była dziękczynna pielgrzymka narodu portugalskiego do Fatimy i poświęcenie się Portugalii Niepokalanemu Sercu Maryi, gdyż taka była prośba Fatimskiej Pani. Miało to miejsce 13 maja 1931 roku. Wydarzeniem, które nadało niezwykłą rangę Fatimie, był akt poświęcenia całego Kościoła i całego rodzaju ludzkiego na zawsze Niepokalanemu Sercu Maryi, którego dokonał Pius XII 8 grudnia 1942 roku. Akt ten posiada swoistą wymowę, nie tylko z tej racji, iż Papież przypomniał Orędzie Maryi w 25 rocznicę objawień, lecz poszedł krok dalej, a mianowicie wypełnił prośbę zawartą w treści Fatimskiego Przesłania. Matka Boża w 1917 roku wyraziła bowiem pragnienie, by Papież poświęcił świat i Rosję Jej Niepokalanemu Sercu. Podjęcie przez Ojca Świętego starań, by uczynić zadość prośbie Maryi, stało się przykładem do podjęcia podobnych działań przez Kościół na całym świecie. Z taką właśnie prośbą zwrócił się Pius XII, polecając, by tego samego aktu dokonały kościoły lokalne całego świata.

Nowy impuls w krzewieniu Orędzia Fatimskiego wprowadził, jak wiemy,  Jan Paweł II po zamachu, który miał miejsce 13 maja 1981 roku. Papież bardzo wyraźnie wskazał na Fatimę, nawiązując tym samym do swoich poprzedników, zarówno Piusa XII, jak i Pawła VI. Przypominając światu i Kościołowi Fatimskie Orędzie, podkreślał nie tylko swoje indywidualne doświadczenie związane ze zbieżnością zamachu i pierwszego objawienia Maryi w Fatimie, ale co istotne: „ewangeliczną wymowę” Orędzia Matki Bożej. W homilii wygłoszonej w Fatimie 13 maja 1982 r. jasno uświadomił i wyjaśnił jego zobowiązujący charakter: „Jeśli Kościół zaakceptował orędzie z Fatimy, stało się tak przede wszystkim dlatego, że orędzie to zawiera prawdę i wezwanie samej Ewangelii. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię (Mt 1, 15); są to pierwsze słowa, jakie Mesjasz skierował do ludzkości. Orędzie z Fatimy jest w swej istocie wezwaniem do nawrócenia i pokuty, tak jak Ewangelia. Wołanie to rozległo się na początku XX wieku i stąd zostało skierowane szczególnie do tego stulecia. [...] Wołanie zawarte w orędziu Maryi z Fatimy jest tak głęboko zakorzenione w Ewangelii i w całej Tradycji, że Kościół czuje, iż orędzie to nakłada na niego obowiązek wysłuchania go". A przypominając poświęcenie, jakiego dokonał Pius XII, zapytał: „Czy to poświęcenie nie było odpowiedzią na ewangeliczną wymowę wezwania z Fatimy?”.

Wydarzenia tu przywołane oraz sama interpretacja Orędzia z Fatimy nakreślona przez Jana Pawła II, uświadamiają nam, iż mamy do czynienia z treściami, którym Kościół poświęcał wiele uwagi i bardzo poważnie się do nich odnosił. Wskazanie na „obowiązek wysłuchania” ich nie spotyka się zbyt często w praktyce Kościoła, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z objawieniami prywatnymi. Skoro tak, to nie można pozwolić sobie na dowolne i nieodpowiedzialne interpretacje. Rodzi się zatem pytanie dotyczące podmiotu, w którego gestii jest właściwa interpretacja Orędzia. I choć ta sprawa wydaje się oczywista, to jednak odnosi się wrażenie, że dziś zapomina się o Urzędzie Nauczycielskim Kościoła, a wielu uzurpuje sobie to prawo w sposób dość jednoznaczny, lecz nieuprawniony.

2. Matka Boża ukazała się w Fatimie w 1917 roku trojgu pastuszkom: Hiacyncie, Franciszkowi i Łucji. Jak powszechnie wiadomo, Hiacynta i Franciszek zmarli wkrótce po objawieniach, natomiast Łucja, później jako siostra zakonna: doroteuszka i karmelitanka, żyła do 2005 roku. To właśnie dzięki jej wspomnieniom znana jest dziś treść Orędzia z Fatimy. Spisała je na wyraźne polecenie Kościoła i ona jedynie może być również, w pewnym sensie, odpowiednią stroną w interpretowaniu treści Fatimy.
Z powodu nieustannych i powtarzających się pytań dotyczących objawień oraz osób widzących, Siostra Łucja, nie będąc w stanie odpowiadać indywidualnie na wszystkie zapytania, za zgodą Stolicy Świętej, uczyniła to w sposób „ogólny”. Mianowicie, zebrane wszystkie pisma stanowiące odpowiedź na zadawane jej pytania i odpowiednio uporządkowane złożyły się na książkę pt. „Apele Orędzia Fatimskiego”. Ocena treści tej publikacji przez Kongregację Nauki Wiary stanowi dla nas kolejną istotną wskazówkę.

„Z wielką prostotą, przejrzystością i wierną dokładnością Łucja opracowała coś w rodzaju orędzia fatimskiego według Ewangelii, bądź też Ewangelię według Fatimy, w pełnej zgodności z podanymi wyżej słowami Jana Pawła II. Łucja porusza się faktycznie z wielką łatwością pośród różnych ksiąg Biblii, od Księgi Rodzaju po Apokalipsę, ze zdecydowaną jednak preferencją dla Ewangelii. Konfrontuje przeto w każdym rozdziale samą istotę orędzia z Fatimy, albo jakiś jego niewielki fragment, z prawdą Pisma świętego, które cytuje obficie, ale i z właściwym sobie umiarem. Uwiarygodnia w ten sposób nie tylko słowa Pani Fatimskiej lub aniołów, jako prywatne objawienia powierzone autorytatywnej interpretacji Kościoła, ale czyni je całkowicie podporządkowanymi absolutnej i autorytatywnej prawdzie Objawienia. Tak więc prywatne objawienie fatimskie staje się rodzajem charyzmatycznego i prorockiego przekazu w służbie słowa Bożego, powierzonego interpretacji Magisterium Kościoła pod przewodnictwem Ducha Świętego (por. Konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym Dei verbum, 8)” . Nie możemy zatem postrzegać Orędzia Matki Bożej z Fatimy jedynie przez pryzmat konkretnych zdarzeń z historii, abstrahując od Objawienia Bożego. Niedopuszczalne jest ograniczenie słów Orędzia jedynie do próby przewidywania konkretnych zdarzeń w przyszłości. W ten bowiem sposób sprowadzamy proroctwo Orędzia do wróżbiarstwa, tym samym jedynie wychodzimy naprzeciw ludzkiej ciekawości. Siostra Łucja, jako fatimska wizjonerka, rozmawiająca bezpośrednio z Matką Bożą w czasie Objawień w 1917 roku, nader czytelnie wskazała nam sposób interpretacji Przesłania, jak również bardzo mocno podkreślała, iż interpretacja należy ostatecznie do Kościoła.

3. Kolejna sprawa, która nam dziś umyka, a czego nigdy nie możemy stracić z pola naszej uwagi, to spostrzeżenie, iż Fatima nie jest przesłaniem mającym na celu zaspokojenie naszej ludzkiej ciekawości o przyszłe losy świata, lecz jest konkretnym wezwaniem, wskazaniem drogi, co należy uczynić, by ratować świat przed złem, a dusze przed piekłem. Fakt objawień, jak i sama treść Orędzia Fatimskiej Pani nie pozostawia co do tego żadnych wątpliwości. Ten aspekt przywołuje i podkreśla Benedykt XVI w następujący sposób: „W przesłaniu z Fatimy należy rozróżnić dwie rzeczy: jedna to konkretne wydarzenie, które przedstawione jest w formie wizjonerskiej, druga to leżąca u podstaw umiejętność wyjaśniania znaków, o którą tak naprawdę chodzi. Celem przesłania nie było zaspokajanie ciekawości. Wtedy trzeba by było opublikować tekst o wiele wcześniej. Nie, chodzi o to, aby zapowiedzieć krytyczny punkt, krytyczny moment historii: mianowicie całą moc zła, która wykrystalizowała się w XX wieku w postaci dyktatur i, na inny sposób, działa także dzisiaj. Chodziło o odpowiedź na te wyzwania” .

Nie możemy zatrzymywać się tylko na bezpośrednim interpretowaniu słów, wydarzeń, znaków przywołanych w treści objawienia, lecz z konieczności musimy sięgać głębiej. Nieuprawnione jest zatem skupienie się w interpretacji jedynie na poziomie jednoznacznych skojarzeń treści Orędzia z konkretnymi wydarzeniami naszej historii. Jeśli one mają jednak miejsce, to ich ukazanie przez Matkę Boża nie było celem samym w sobie, nie miało bowiem służyć jedynie podsycaniu ciekawości, lecz stanowiło pewną formę pedagogii w odczytaniu zasadniczego sensu Przesłania.

4. Jeszcze jedna kwestia zdaje się być warta podkreślenia. Mianowicie w całym bogactwie treści Fatimskiego Przesłania znajdujemy cały szereg wątków, treści, które wybiegają w przyszłość. Mamy zatem do czynienia z pewnego rodzaju perspektywą zdarzeń, które zostały zapowiedziane przez Matkę Bożą, a dotyczą przyszłości w stosunku do czasu objawień, czyli roku 1917. Nie należy jednak skupiać całej uwagi na tym aspekcie, gdyż wówczas pomijamy i nie dostrzegamy zasadniczej treści Przesłania, która tak naprawdę stanowi ową „prorocką misję” Fatimy. Ponadto niewłaściwy akcent w tym względzie grozi nam ukazaniem Fatimy jako zdarzenia należącego już do historii, gdyż wiele z zapowiedzianych wydarzeń stało się faktem. Stąd łatwo o wniosek, iż Fatima nie ma już nic do powiedzenia, a przywoływanie jej jest zasadne jedynie na lekcjach szeroko rozumianej historii, co oczywiście byłoby wielkim nieporozumieniem. Stąd oświadczenie kard. Angelo Sodano, wygłoszone na zakończenie uroczystej Mszy św. odprawianej 13 maja 2000 roku pod przewodnictwem Jana Pawła II w Fatimie, pozostaje bardzo wymowne. „Chociaż wydarzenia, do których odnosi się trzecia część tajemnicy fatimskiej, zdają się już należeć do przeszłości, wezwanie Maryi do pokuty i nawrócenia, wypowiedziane na początku XX wieku, pozostaje do dziś aktualne i pobudza do działania: Pani orędzia zdawała się ze szczególną przenikliwością odczytywać znaki czasu, znaki naszego czasu. (…) Naglące wezwanie Maryi do pokuty nie jest niczym innym jak tylko przejawem Jej macierzyńskiej troski o los rodziny, potrzebującej nawrócenia i przebaczenia” .


Siostra Łucja pisze w swoich wspomnieniach dotyczących 13 czerwca 1917 roku: „Prosiłam o uzdrowienie jednego chorego.

- Jeżeli się nawróci, wyzdrowieje w ciągu roku.

- Chciałabym prosić, żeby nas Pani zabrała do nieba.

- Tak! Hiacyntę i Franciszka zabiorę niedługo. Ty jednak tu zostaniesz przez jakiś czas. Jezus chce się posłużyć tobą, aby ludzie mnie poznali i pokochali. Chciałby ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca” .

Jakże czasem trudno sobie uświadomić, iż te właśnie słowa Matki Bożej kierowane są do kilkuletnich dzieci. W czasie objawienia 13 maja dzieci zapytane: „Czy chcecie ofiarować się Bogu, aby znosić wszystkie cierpienia, które On wam ześle jako zadośćuczynienie za grzechy, którymi jest obrażany i jako prośba o nawrócenie grzeszników?”, odpowiadają: „Tak, chcemy!”. Teraz słyszą zapowiedź, iż „niedługo” nadejdzie dzień śmierci; nie któregoś z nich, przez co żyją w niepewności, lecz wiedzą o tym dokładnie i Hiacynta i Franciszek. Ten czas, owo „niedługo”, uwarunkowany został zgodą na prośbę Maryi, by przyjęły cierpienia od Boga. I tak się stało, zarówno Franciszek, jak i Hiacynta wkrótce po zakończeniu objawień odchodzą z tego świata: Franciszek 4 kwietnia 1919 r., a Hiacynta 20 lutego 1920. Jak wiemy również ze wspomnień s. Łucji, Hiacynta znała okoliczności i dzień swojej śmierci. Jakże wzruszające są słowa wspomnień s. Łucji opisujące pożegnanie z małą Hiacyntą, która wiedziała, że będzie wiele cierpieć w dwóch szpitalach, że będzie sama w szpitalu w Lizbonie i umrze w samotności. A później, już ze szpitala w Lizbonie poinformowała Łucję, że Matka Boża już odwiedziła ją i podała dzień oraz godzinę jej śmierci . Łucja jednak miała pozostać „przez jakiś czas”, w bardzo konkretnym celu, by krzewić nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi. Czy był drugi taki przypadek w historii, by wizjoner żył przez tyle lat po objawieniach? Wydaje się, że s. Łucja jest ewenementem i pobiła tu wszelkie rekordy; a jej życie rzeczywiście naznaczone było świadectwem i wysiłkami zmierzającymi do tego, by rozpowszechnić nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi. Jak potoczyłyby się losy Fatimy, jest to oczywiście jedynie zwykłe ludzkie domniemanie, gdyby nie starania, listy, prośby s. Łucji kierowane do przełożonych, biskupów, papieży? Chęć nakreślenia, jakie byłyby to losy, stanowiłoby czystą spekulację, jednak nie sposób nie dopatrzeć się tego, że w długim życiu fatimskiej wizjonerki znalazła swój wyraz Boża pedagogia.


W kolejnym miesiącu, czyli 13 lipca w rozmowie z Matką Boża padają następujące słowa: „Chciałabym prosić, żeby Pani nam powiedziała, kim jest i uczyniła cud, żeby wszyscy uwierzyli, że nam się Pani ukazuje.

- Przychodźcie tutaj w dalszym ciągu co miesiąc! W październiku powiem, kim jestem i czego chcę, i uczynię cud, aby wszyscy uwierzyli”.

Maryja powtarza również w kolejnych miesiącach owo zapewnienie, że w październiku uczyni cud jako znak, by inni uwierzyli. We wrześniu podaje nawet pewne szczegóły dotyczącego październikowego objawienia. Jednak treść samej wizji w czasie październikowego objawienia była znana jedynie dzieciom, wszyscy natomiast, którzy byli obecni w Cova da Iria 13 października, zgodnie z zapowiedzią stali się świadkami cudu, który został później nazwany cudem „tańczącego słońca”.
Rodziny fatimskich wizjonerów były wręcz przerażone, obawiały się o życie swoich dzieci. Z każdym miesiącem przybywało bowiem ludzi, których przyciągała, niczym magnes, wieść o objawieniach w Fatimie. Trudno byłoby sobie wyobrazić reakcję wielotysięcznego tłumu, który na skutek braku zapowiedzianego cudu poczułby się zwiedziony i oszukany. Ponadto wrogość władzy, która czyniła wszelkie wysiłki, by ośmieszyć domniemane objawienia, znalazłaby niezbite argumenty. Czym i w jaki sposób wytłumaczyć pomysł i postawę dzieci, które dokładnie zapowiedziały, iż w październiku Matka Boża uczyni cud? Nie były świadome tego, co się stanie, lecz dokładnie określiły czas i miejsce znaku potwierdzającego fakt, iż w Fatimie prawdziwie ukazuje się Matka Boża. Dzień 13 października 1917 roku, jak się okazało, przeszedł do historii nie tylko Portugalii, ale można też powiedzieć, iż wpłynął na losy całego świata. Ten niepodważalny fakt zwrócił uwagę wszystkich: wierzących i niewierzących. Coś, co po ludzku w żaden sposób nie jest możliwe do przewidzenia, stało się faktem tak donośnym w swej wymowie, iż wielu sceptyków, ateistów, wrogów Kościoła przyznało, iż w Fatimie dokonało się coś nadzwyczajnego; na pierwszych stronach gazet w Portugalii, zamiast przygotowywanego słowa „oszustwo”, pojawiło się pisane grubą czcionką słowo: „cud”.

W tym samym miesiącu, czyli 13 lipca, Matka Boża ukazuje dzieciom piekło, a następnie zwraca się do nich: „Widzieliście piekło, do którego idą dusze biednych grzeszników. Żeby je ratować, Bóg chce rozpowszechnić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeżeli się zrobi to, co wam powiem, wielu przed piekłem zostanie uratowanych i nastanie pokój na świecie. Wojna zbliża się ku końcowi. Ale jeżeli ludzie nie przestaną obrażać Boga, to w czasie pontyfikatu Piusa Xl rozpocznie się druga wojna, gorsza. Kiedy pewnej nocy ujrzycie nieznane światło, wiedzcie, że jest to wielki znak od Boga, że zbliża się kara na świat za liczne jego zbrodnie, będzie wojna, głód, prześladowanie Kościoła i Ojca Świętego” .

Lektura tego krótkiego tekstu wskazuje na bardzo wiele znaków dotyczących przyszłości, które wymienia Maryja. Pierwsze zdanie, będące przypomnieniem fundamentalnej prawdy wiary, wydaje się być oczywistością. Jednak s. Łucja zapytana o to, dlaczego Matka Boża ukazała im tak przerażającą wizję, odpowiedziała bardzo znacząco: „Nie wiem, czy to dlatego, abyśmy lepiej zrozumieli potrzebę składania Bogu ofiar oraz modlitwy za nawrócenie grzeszników, Nasza Pani chciała pokazać nam piekło, w Świetle ogromnego Bożego Jestestwa; być może również dlatego, iż wiedziała, że w przyszłych czasach prawda ta zostanie negowana lub poddana w wątpliwość” . Czy dziś realność piekła i działania złego jest prawdą wiary akceptowaną przez wszystkich wierzących? Wydaje się, że podejście chociażby do posługi egzorcystów staje się aż nader wymowne i potwierdzające słowa s. Łucji, iż rzeczywiście koniecznością jest przypomnienie realności piekła. „Niezależnie od tego jakie jest piekło, z pewnością ono istnieje i dla Naszej Pani stanowi przedmiot wielkiego zmartwienia. Okazuje je w Swoim Przesłaniu prosząc wiele razy o modlitwy i ofiary dla nawrócenia grzeszników”  – dodaje z wielką prostotą s. Łucja.

Ponadto w kolejnym zdaniu otrzymujemy zapewnienie, iż wojna zbliża się ku końcowi. Słowa te padają w bardzo trudnym okresie dla Europy, gdy rzeczywiście koniec wojny był wyglądany z utęsknieniem, ale trudno było cokolwiek przewidzieć, w jakim kierunku potoczą się sprawy. Jednak nie to jest aż tak ważne, jak kolejne słowa, iż jeśli ludzie „nie przestaną obrażać Boga”, to wybuchnie druga wojna, a nawet jest podany jej czas: za „pontyfikatu Piusa XI”. Przewidywać kolejną wojnę, gdy jeszcze jedna się nie zakończyła, czyż to nie jest jakiś absurd? Oczywiście, wojny były od zawsze; zakładać więc, iż w przyszłości będzie kolejna, nie jest czymś szczególnym. Ponadto jej określenie „gorsza” również nie stanowi czegoś nadzwyczajnego. W zestawieniu jednak ze wskazaniem czasu, w którym ma się to stać, nabiera zupełnie innego wyrazu. Zauważmy, iż czas objawień w Fatimie przypada w okresie pontyfikatu Benedykta XV i nikt nie był w stanie przewidzieć, jakie imię przyjmie Papież w przyszłości i z jakimi wydarzeniami będzie złączony właśnie jego pontyfikat. Nadto jeszcze wydarzenia te ma poprzedzić „nieznane światło w nocy”. Z perspektywy roku 1917 znaki te może nie były aż tak wymowne, jednak z perspektywy minionych lat i doświadczeń stają się niezwykle znaczące. Czyż nie była tym właśnie zapowiedzianym znakiem zorza polarna, którą widziano w nocy 25 stycznia 1938 r. w całej Europie, także w Polsce? Stało się to rzeczywiście na progu II wojny światowej i do dziś nigdy więcej się nie powtórzyło coś podobnego. S. Łucja nie miała, co do tego wątpliwości. Zapowiedziana wojna rzeczywiście zaczęła ogarniać świat za pontyfikatu papieża, który przyjął imię Pius XI.
Warto jednak zatrzymać się jeszcze przy interpretacji, jaką przedstawiła s. Łucja, dotyczącej zapowiedzianej wojny, która miała być gorsza od poprzedniej. „W jakim znaczeniu wojna ta będzie jeszcze gorsza? Ponieważ będzie to wojna ateistyczna, przeciwko wierze, przeciwko Bogu, przeciwko ludowi Bożemu, której celem będzie wykorzenić judaizm, z którego wywodzili się Jezus Chrystus, Nasza Pani oraz Apostołowie, którzy przekazali nam słowo Boże i dar wiary, nadziei i miłosierdzia; lud wybrany przez Boga, wybrany od początku: Zbawienie pochodzi od żydów” . Czy potrzeba tu jeszcze jakiegokolwiek komentarza?

Warto jednak postawić w tym kontekście jeszcze jedno pytanie: czy Bóg chciał tej wojny, czy to On ukarał świat? „Nie znaczy to, że Bóg chciał wojny, Bóg jest Panem pokoju, dobra i miłości: Miłujcie się wzajemnie tak jak Ja was umiłowałem. To stanowi prawo Pana, Jego pierwsze i ostatnie przykazanie. Jednakże [Bóg] dopuszcza wojny, tak samo jak dopuszcza pełnienie całej masy grzechów na ziemi, przez wzgląd na dar wolności, jaki przekazał ludzkości, ponieważ pragnie by Mu służono, by być Mu posłusznym i by Go miłowano, z wolnego wyboru, a nie z przymusu. Jeżeli ludzie wykorzystują ten dar, aby wyrządzać zło, to oni są odpowiedzialni wobec Boga, wobec własnego sumienia, wobec ludzkości, która ponosi konsekwencje ich błędów” . Jakże dziś potrzeba nam takiego spojrzenia na świat i ludzkie życie, konsekwencje naszych czynów, które nie ogranicza się jedynie do tego co widzialne, zmysłowe i materialne. W czasie II wojny światowej zwrócił na to uwagę, w jakże mocnych słowach papież Pius XII: „Nie wystarczy modlić się, wzywać pomocy Jezusa, pośrednictwa Maryi. Trzeba, by wszyscy poznali i uznali, że ta wojna, która wydaje się największą od początku świata, jest ostatecznie nie czym innym, jak najzasłużeńszą karą z powodu obrażania Bożej sprawiedliwości. Rozum ludzki, zadufany w swoje siły, odmówił należnego Bogu posłuszeństwa” .

W aspekcie rysującego się dość czarnego scenariusza dla świata i ludzkości Maryja wplata 13 lipca również i takie zdanie: „W Portugalii będzie zawsze zachowany dogmat wiary itd.” .
S. Łucja komentuje to bardzo prosto, a mianowicie: „Obietnica ta wskazuje, iż w Portugalii wiara zawsze będzie istnieć, nawet wtedy, gdy ateiści będą chcieli ją ugasić” . 

Przywołajmy zatem kilka faktów z historii Portugalii. Otóż 8 grudnia 1640 roku w ramach obchodów święta Niepokalanego Poczęcia, w których uczestniczył nowy król Jan IV Odnowiciel, obwołano Maryję, w tytule Niepokalanie Poczętej, Patronką Portugalii. Za sugestią franciszkanów król rozkazał, aby Uniwersytet w Coimbrze nie przyznawał żadnych stopni akademickich kandydatom, którzy by wcześniej nie złożyli przysięgi, iż będą bronić tytułu Niepokalanego Poczęcia. Podczas obrad Parlamentu, które odbywały się od 28 grudnia 1645 roku do 16 marca 1646 roku, król Jan IV oficjalnie ogłosił obranie Matki Bożej Niepokalanie Poczętej na Patronkę Portugalii i ziem jej podległych. Od tego czasu Maryja Niepokalanie Poczęta uważana jest również za Królową Portugalii. Począwszy od tej daty, królowie portugalscy nigdy nie wkładali na głowę królewskiej korony. Przy okazjach bardziej uroczystych korona leżała na poduszce po prawej ręce króla. Jakże pięknie podkreślają tę świadomość słowa modlitwy przytoczonej przez s. Łucję: „Pragniemy Boga, niewdzięczni ludzie… Ratuj, Szlachetna Patronko, Swój Lud przez Ciebie chroniony, przez Boga wybrany na Lud Pana, nie opuszczaj błogosławionego miejsca, które przez Boga zostało Ci powierzone – Ave Maria! – Ratuj Królowo, Matko miłosierdzia … o łaskawa, o litościwa, o słodka Dziewico Maryjo! Której Bóg powierzył ziemię całą – Ratuj, Szlachetna Patronko!”

Ten właśnie kraj wybrał Bóg na miejsce objawień, w czasie których obwieścił przez Maryję swą wolę, iż pragnie ustanowić na świecie nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi. Kraj, który szczególne bronił i sławił Niepokalanie Poczętą Dziewicę Maryję. Kraj, który w dowód wdzięczności, za dar uznania przez Kościół objawień w Fatimie, jako wyraz dziękczynienia złożył akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi, by wypełnić prośbę Fatimskiej Pani. W liście z roku 1940, który napisała s. Łucja do Ojca Świętego Piusa XII, czytamy: „Pan nasz obiecał roztoczyć specjalną opiekę nad Portugalią w czasie tej wojny ze względu na poświęcenie narodu Niepokalanemu Sercu Maryi przez biskupów portugalskich, jako dowód łask, które będą udzielone innym narodom, jeżeli - jak Portugalia - poświęcą się Jemu” . Znaki, jakich doświadczyła Portugalia po poświęceniu się Niepokalanemu Sercu Maryi w 1931r. oraz w 1938, są aż nader zastanawiające; została ona zachowana zarówno od rewolucji komunistycznej, jaka w tym czasie strasznie skrwawiła sąsiednią Hiszpanię, jak również zachowała ona swoją neutralność w czasie II wojny światowej. Kiedy zauważymy, iż Polska decyzją Episkopatu Polski poświęciła się Niepokalanemu Sercu Maryi w 1946 roku, to nie sposób nie postawić sobie pytania, dlaczego komunizm w Polsce wyglądał inaczej niż w krajach sąsiednich? Dlaczego nie przybrał tak wrogiej Kościołowi formy, jak w Czechosłowacji, NRD, czy republikach sowieckich?


5. Przywołajmy jeszcze na koniec słowa rozmowy Łucji z Matką Bożą z 19 sierpnia 1917 r., kiedy Łucja postawiła następujące pytanie: „Co mamy robić z pieniędzmi, które ludzie zostawiają w Cova da Iria?
- Zróbcie dwa przenośne ołtarzyki. Jeden będziesz nosiła ty z Hiacynta i dwie inne dziewczynki ubrane na biało, drugi niech nosi Franciszek i trzech chłopczyków. Pieniądze, które ofiarują na te ołtarzyki, są przeznaczone na święto Matki Boskiej Różańcowej, a reszta na budowę kaplicy, która ma tutaj powstać" .

Pytanie postawione przez Łucję, wydaje się być oczywiste, jak również odpowiedź zdaje się nie wymagać żadnego komentarza. Wsłuchajmy się jednak w słowa s. Łucji, by uświadomić sobie, ile treści może kryć się za słowami, które na pozór nie wnoszą nic szczególnego.  „Odpowiedź Naszej Pani była interpretowana przez różne osoby o różnych poglądach, włączając moją mamę, która twierdziła, iż stanowi to o próżności małych dzieci, którzy chcieliby pokazać się podczas uroczystości ku czci Naszej Pani w procesji ponieść zdobne podesty z ofiarami, które jej zostały złożone na rzecz Kościoła. Inni mówili, że Nasza Pani chciałaby w ten sposób pokazać, że przyjmuje ofiary dla Niej złożone i że jest za nie wdzięczna, itd.

W tym czasie, nie dyskutowałam więcej na ten temat, wiedziałam jedynie, że Nasza Pani tak mi powiedziała. Moja mama miała rację, ponieważ taka byłam, od urodzenia taką miałam naturę. Lubiłam festyny, lubiłam śpiewać i tańczyć, ale ona także była taka – na potańcówce zawsze była pierwsza i zawsze wybierała wesołe towarzystwo. Tak jak Dawid, tańczy, i śpiewa przed Świętą arką.
Dzisiaj, poprzez przeszłe czasy i wydarzenia, widzę w tych zdobnych podestach zapowiedź kolejnych procesji z podestami, na których przenoszono Jej wizerunek zanosząc Ją aż po krańce ziemi w znaczeniu, o jakim wspominał Jezus Chrystus mówiąc do Św. Piotra: Modliłem się za ciebie, aby twoja wiara nie osłabła. Ona, jako niebiańska posłanniczka i opiekunka całego świata, także nam mogła powiedzieć: Modliłam się za ciebie, aby twoja wiara nie osłabła, lecz by na zawsze wzrastała. Dlatego przyszłam, Bóg Mnie wysłał jako pasterkę i przewodniczkę, Matkę i opiekunkę, abym pilnowała stada Pana; dlatego idę – przedstawiona w Moim Wizerunku przez całą ziemię, morze i powietrze w poszukiwaniu zaginionej owcy.

Dla Niej, nie istnieją bariery ani granice, wszystkie drogi stają się równe, a Ona przechodzi po nich jako Pani, Królowa Matka, wszyscy Ją wychwalają i błogosławią Ją na kolanach u Jej stóp, prosząc o wybaczenie, łaskę, siłę i światło, wiarę i miłość, nawet ci, którzy nie wierzą, nie mają nadziei, nie ufają i nie miłują. To właśnie poświadczają dokumenty spisane i opublikowane przez Marię Teresę Pereirę da Cunha, naocznego świadka, która była jedną z głównych osób w tłumie, który szedł za Wizerunkiem Naszej Pani, podczas Jej pierwszej Światowej Pielgrzymki; dokumentacja ta na razie pozostaje w archiwach. Ta pielgrzymka jeszcze się nie skończyła…” . 

Jakże pouczające są dla nas wszystkie te wydarzenia, okoliczności, fakty, na które wskazała Maryja. Tworzą one, jak to zostało wcześniej określone, perspektywę zdarzeń przyszłych. Stanowi ona bowiem swego rodzaju tło, które pozwala głębiej zastanowić się nad treścią Przesłania Fatimskiego, poważniej potraktować zawarte w nim wskazania, odnieść się do niego z większą dozą zaufania, gdyż wiele z tego, na co wskazała Maryja, wypełniło się na naszych oczach. Ponadto przywołane zdarzenia kreślą diagnozę rzeczywistości, która byłaby zupełnie inna, gdybyśmy chcieli umieścić ją jedynie w ramach samej doczesności. Obraz świata, co uświadamia nam Maryja, będzie niezrozumiały, a tym samym wysiłki zmierzające do tego, by uczynić go lepszym, będą nieskuteczne. Niezbędna jest świadomość, że cała rzeczywistość, która nas otacza, nie ogranicza się do tego, co materialne i doczesne. Poruszamy się bowiem i funkcjonujemy nie tylko w tym, co zmysłowe, ale również duchowe; a nasze czyny skutkują nie tylko na naszą wieczność, ale również na świat, w którym żyjemy. Nie możemy również traktować wskazań Maryi w perspektywie determinizmu; nie mamy w tym przypadku do czynienia z wróżbami czy przewidywaniem przyszłości. Maryja jedynie nakreśla prawdę o naszym świecie, często bardzo tragiczną, a jego przyszłość wydaje się być przerażająca. Jednak wszystko to może się stać, ale nie musi. Tym, co spaja w jedną całość wszystkie wskazania i przestrogi Maryi, jest słowo: jeżeli; ono to wskazuje na warunkowość całego Przesłania. Bóg jest w tym wypadku gwarantem, że wszystko jest w Jego mocy, ale zależy również od naszej postawy, czy pozwolimy Mu działać, wybierając dobro, a wyrzekając się zła.

„Tak właśnie postrzegam Przesłanie obecne w Ogromnym Jestestwie Boga, od zawsze, by wysyłać je na ziemię, w dzień i godzinę przez Niego wyznaczone w znakach i planach Jego nieskończonego miłosierdzia, jako jeszcze jeden apel o wiarę, nadzieję i miłość”  – zaznacza s. Łucja. Dochodzimy w ten sposób do zasadniczej treści Przesłania Fatimskiego i tego, co Benedykt XVI nazwał „prorocką misją Fatimy”.

 

 

Osądzić

  1. Na ile znam orędzie Matki Bożej z Fatimy?
  2. W jaki sposób realizuję w swoim życiu wezwanie do pokuty i nawrócenia?

Działać:

  1. Podjąć konkretną formę pokuty i wynagrodzenia za grzechy.

 

Materiały formacyjne - kwiecień 2019 r.
opracował: ks. dr Marek Machała
Asystent Kościelny Stowarzyszenia

 

„Życie duchowne, czyli doskonałość chrześcijańska”

w ujęciu patrona Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Archidiecezji Przemyskiej

św. Józefa Sebastiana Pelczara

 

Modlitwa do Ducha Świętego.

Odczytanie fragmentu Pisma Świętego o Męce Pańskiej.

Modlitwa spontaniczna.

 

 

12. „Jak poznać Jezusa Chrystusa?”

Widzieć:

Podczas poprzedniego spotkania mówiliśmy o tym, że Jezus Chrystus jest wzorem życia duchowego, naszym najdoskonalszym Wzorem i Mistrzem. Dzisiaj wspólnie ze św. biskupem Pelczarem poszukajmy odpowiedzi na pytanie o sposób, w jaki możemy poznać Jezusa.

„Jeżeli chcesz poznać Jezusa Chrystusa, staraj się o Nim rozmyślać, mówić, słuchać i czytać, a szczególnie módl się o światło wewnętrzne, które by ci odsłoniło tajniki Jego Serca i dało głębsze zrozumienie prawd Bożych, bo jeden promień Jego łaski, jeden głos Boskiego Mistrza, więcej użyczy ci światła, niżeli mozolna praca twego ducha, i doświadczysz na sobie tego, czego doświadczyli uczniowie idący do Emaus.  Prawdy Boże podobne są do przybytku izraelskiego, pokrytego z wierzchu skórami owczymi, wewnątrz zaś mieszczącego bogatą i wspaniałą arkę; gdybyś je oglądał powierzchownie, mógłbyś je lekceważyć, lecz gdy wnikniesz do wnętrza, ileż tam odkryjesz skarbów mądrości i miłości Bożej! Toż w świetle wiary i łaski rozważaj życie Zbawiciela, a mianowicie życie wyniszczone w łonie Bogarodzicy, życie ukryte w żłóbku betlejemskim i domku nazaretańskim. Życie publiczne podczas nauczania i męki. życie eucharystyczne w Przenajświętszym Sakramencie i życie uwielbione w niebie – życie zarówno zewnętrzne jak i wewnętrzne – a więc nie tylko słowa i czyny, ale także myśli, zamiary, uczucia i dążenia. Jezusowe odniesienie do Ojca Niebieskiego i do ludzi, a zwłaszcza niezmierzoną miłość Jego Serca. Im więcej w Jego Sercu i w życiu zatapiać się będziesz, tym więcej światła będzie w twoim umyśle, a ognia w twoim sercu.

Jeżeli już poznasz nieco Chrystusa Pana, a zechcesz poznać Go doskonalej, staraj się postępować w cnotach, szczególnie zaś w miłości; miłość bowiem łączy duszę z Chrystusem i każe jej nie tylko iść za Nim wiernie i wpatrywać się w Jego oblicze, ale wprowadza ją do przybytku jego Serca; stąd wzrok miłości głębiej wnika niż wzrok wiary. Kiedy św. Dominika zapytano, z jakiej księgi nabył tak wielkiej umiejętności w rzeczach Bożych, odrzekł: „Z księgi miłości”. Ta księga dla wszystkich jest zawsze otwarta.

Nie wymawiaj się zatem, że nie możesz poznać prawd i dróg Bożych; Pan bowiem dał ci serce uzdolnione do miłości – aby zaś to serce rzeczywiście miłowało, odsłania przed nim swą miłość i daje mu swą łaskę. Możesz więc miłować doskonale, choćbyś był prostaczkiem, a w szkole miłości staniesz się mędrcem w rzeczach Bożych. W dziele „O naśladowaniu Chrystusa” Pan Jezus mówi do duszy ludzkiej: „Jam jest, tym który człowieka uczy mądrości i maluczkim daję jeśniejsze pojęcie, niż wszelka ludzka umiejętność dać może”. Pobożny zakonnik Idzi pytał się świętego Bonawentury, czy może nieumiejętny prostaczek tak wielką miłością pałać ku Chrystusowi jak ludzie światli i uczeni. Na to odpowiedział św. Bonawentura: Każda najprostsza niewiasta może miłować Boga mocniej niż największy mistrz teologii. Gdy tylko to usłyszał to brat Idzi, wszedł do ogrodu i zwróciwszy się w stronę miasta, zawołał z zapałem: „Niewiasto nieuczona, ubożuchna, prosta, miłuj Pana naszego Jezusa Chrystusa, a większą być możesz, niż brat Bonawentura.

Pewna późniejsza święta martwiła się kiedyś, że nie mogła nauczyć się czytać i żaliła się z tego powodu przed Najświętszą Panną, prosząc o Jej pomoc. Pewnego razu stanęła przed nią ta Najmiłościwsza Pocieszycielka wszystkich strapionych i tak przemówiła: „Córko moja, nie trap się tym wcale, ale raczej staraj się oto, byś te trzy litery dobrze poznała: pierwszą jest czystość serca, polegająca na tym, aby Boga miłować nade wszystko, a wszystko, co stworzone miłować tylko w Bogu i dla Boga. Drugą, aby nigdy nie szemrać i nie niecierpliwić się na wady bliźniego, lecz znosić je cierpliwie i modlić się za niego. Trzecią, aby wyznaczyć sobie codziennie jakąś chwilę na rozmyślanie o Męce Pańskiej.”

Nasz patron, św. Józef Sebastian Pelczar zachęca nas tymi słowami: „Obyś i ty, chrześcijaninie, spamiętał sobie te trzy litery.”

.

 

Osądzić

  1. Czy pamiętam te trzy zasady?
  2. Jaka jest moja czystość duszy i ciała, czystość moich czynów, pragnień i intencji mojego działania?
  3. Czy potrafię powstrzymać się od szemrania i niecierpliwienia się na wady bliźniego?
  4. Czy umiem te wady znosić cierpliwie i modlić się za bliźniego, który jest dla mnie trudny?
  5. Jak często rozmyślam o Męce Pańskiej?

Działać:

  1. Modlić się o światło wewnętrzne – aby się nam odsłoniły tajniki Boskiego Serca Jezusowego i abyśmy osiągnęli głębsze zrozumienie prawd Bożych.
  2. Rozmyślać, mówić, słuchać i czytać o Jezusie.
  3. Wyznaczyć sobie konkretny czas na rozmyślanie o Męce Pana Jezusa (szczególnie w Wielkim Tygodniu oraz w trakcie Triduum Paschalnego, a także po świętach).

„Życie duchowne, czyli doskonałość chrześcijańska”

w ujęciu patrona Stowarzyszenia Rodzin Katolickich

św. Józefa Sebastiana Pelczara

 

Modlitwa do Ducha Świętego.

Odczytanie fragmentu Pisma Świętego o Męce Pańskiej.

Modlitwa spontaniczna.

 

 

12. „Jak poznać Jezusa Chrystusa?”

Widzieć:

Podczas poprzedniego spotkania mówiliśmy o tym, że Jezus Chrystus jest wzorem życia duchowego, naszym najdoskonalszym Wzorem i Mistrzem. Dzisiaj wspólnie ze św. biskupem Pelczarem poszukajmy odpowiedzi na pytanie o sposób, w jaki możemy poznać Jezusa.

„Jeżeli chcesz poznać Jezusa Chrystusa, staraj się o Nim rozmyślać, mówić, słuchać i czytać, a szczególnie módl się o światło wewnętrzne, które by ci odsłoniło tajniki Jego Serca i dało głębsze zrozumienie prawd Bożych, bo jeden promień Jego łaski, jeden głos Boskiego Mistrza, więcej użyczy ci światła, niżeli mozolna praca twego ducha, i doświadczysz na sobie tego, czego doświadczyli uczniowie idący do Emaus.  Prawdy Boże podobne są do przybytku izraelskiego, pokrytego z wierzchu skórami owczymi, wewnątrz zaś mieszczącego bogatą i wspaniałą arkę; gdybyś je oglądał powierzchownie, mógłbyś je lekceważyć, lecz gdy wnikniesz do wnętrza, ileż tam odkryjesz skarbów mądrości i miłości Bożej! Toż w świetle wiary i łaski rozważaj życie Zbawiciela, a mianowicie życie wyniszczone w łonie Bogarodzicy, życie ukryte w żłóbku betlejemskim i domku nazaretańskim. Życie publiczne podczas nauczania i męki. życie eucharystyczne w Przenajświętszym Sakramencie i życie uwielbione w niebie – życie zarówno zewnętrzne jak i wewnętrzne – a więc nie tylko słowa i czyny, ale także myśli, zamiary, uczucia i dążenia. Jezusowe odniesienie do Ojca Niebieskiego i do ludzi, a zwłaszcza niezmierzoną miłość Jego Serca. Im więcej w Jego Sercu i w życiu zatapiać się będziesz, tym więcej światła będzie w twoim umyśle, a ognia w twoim sercu.

Jeżeli już poznasz nieco Chrystusa Pana, a zechcesz poznać Go doskonalej, staraj się postępować w cnotach, szczególnie zaś w miłości; miłość bowiem łączy duszę z Chrystusem i każe jej nie tylko iść za Nim wiernie i wpatrywać się w Jego oblicze, ale wprowadza ją do przybytku jego Serca; stąd wzrok miłości głębiej wnika niż wzrok wiary. Kiedy św. Dominika zapytano, z jakiej księgi nabył tak wielkiej umiejętności w rzeczach Bożych, odrzekł: „Z księgi miłości”. Ta księga dla wszystkich jest zawsze otwarta.

Nie wymawiaj się zatem, że nie możesz poznać prawd i dróg Bożych; Pan bowiem dał ci serce uzdolnione do miłości – aby zaś to serce rzeczywiście miłowało, odsłania przed nim swą miłość i daje mu swą łaskę. Możesz więc miłować doskonale, choćbyś był prostaczkiem, a w szkole miłości staniesz się mędrcem w rzeczach Bożych. W dziele „O naśladowaniu Chrystusa” Pan Jezus mówi do duszy ludzkiej: „Jam jest, tym który człowieka uczy mądrości i maluczkim daję jeśniejsze pojęcie, niż wszelka ludzka umiejętność dać może”. Pobożny zakonnik Idzi pytał się świętego Bonawentury, czy może nieumiejętny prostaczek tak wielką miłością pałać ku Chrystusowi jak ludzie światli i uczeni. Na to odpowiedział św. Bonawentura: Każda najprostsza niewiasta może miłować Boga mocniej niż największy mistrz teologii. Gdy tylko to usłyszał to brat Idzi, wszedł do ogrodu i zwróciwszy się w stronę miasta, zawołał z zapałem: „Niewiasto nieuczona, ubożuchna, prosta, miłuj Pana naszego Jezusa Chrystusa, a większą być możesz, niż brat Bonawentura.

Pewna późniejsza święta martwiła się kiedyś, że nie mogła nauczyć się czytać i żaliła się z tego powodu przed Najświętszą Panną, prosząc o Jej pomoc. Pewnego razu stanęła przed nią ta Najmiłościwsza Pocieszycielka wszystkich strapionych i tak przemówiła: „Córko moja, nie trap się tym wcale, ale raczej staraj się oto, byś te trzy litery dobrze poznała: pierwszą jest czystość serca, polegająca na tym, aby Boga miłować nade wszystko, a wszystko, co stworzone miłować tylko w Bogu i dla Boga. Drugą, aby nigdy nie szemrać i nie niecierpliwić się na wady bliźniego, lecz znosić je cierpliwie i modlić się za niego. Trzecią, aby wyznaczyć sobie codziennie jakąś chwilę na rozmyślanie o Męce Pańskiej.”

Nasz patron, św. Józef Sebastian Pelczar zachęca nas tymi słowami: „Obyś i ty, chrześcijaninie, spamiętał sobie te trzy litery.”

.

 

Osądzić

  1. Czy pamiętam te trzy zasady?
  2. Jaka jest moja czystość duszy i ciała, czystość moich czynów, pragnień i intencji mojego działania?
  3. Czy potrafię powstrzymać się od szemrania i niecierpliwienia się na wady bliźniego?
  4. Czy umiem te wady znosić cierpliwie i modlić się za bliźniego, który jest dla mnie trudny?
  5. Jak często rozmyślam o Męce Pańskiej?

Działać:

  1. Modlić się o światło wewnętrzne – aby się nam odsłoniły tajniki Boskiego Serca Jezusowego i abyśmy osiągnęli głębsze zrozumienie prawd Bożych.
  2. Rozmyślać, mówić, słuchać i czytać o Jezusie.
  3. Wyznaczyć sobie konkretny czas na rozmyślanie o Męce Pana Jezusa (szczególnie w Wielkim Tygodniu oraz w trakcie Triduum Paschalnego, a także po świętach).

 

Materiały formacyjne - marzec 2019 r.
opracował: ks. dr Marek Machała
Asystent Kościelny Stowarzyszenia

 

„Życie duchowne, czyli doskonałość chrześcijańska”

w ujęciu patrona Stowarzyszenia Rodzin Katolickich

św. Józefa Sebastiana Pelczara

 

Modlitwa do Ducha Świętego.

Odczytanie fragmentu Pisma Świętego.

Modlitwa spontaniczna.

 

 

11. „Jezus Chrystus wzorem życia duchownego”

Widzieć:

Św. bp Pelczar zauważa, że do „budowy duchownej” potrzeba planu, tak jak do każdej ziemskiej budowy. Ukazuje, że taki najdoskonalszy plan mamy w nauce i życiu Jezusa Chrystusa. Patron naszego Stowarzyszenia stwierdza, iż gdy w Starym Testamencie ludzie czytali rozkaz Boga „Bądźcie świętymi, bo ja jestem święty, Pan, Bóg wasz” (Kpł 19,2), to mogli się żalić w ten sposób: O Boże, jakże my możemy stać się świętymi na podobieństwo Twoje, gdyśmy Cię nigdy nie widzieli, gdy życie Twoje jest dla nas niedościgłą tajemnicą? Lecz my tak skarżyć się nie możemy; albowiem Syn Boży, jako najwierniejszy obraz Ojca, stał się „podobny do nas we wszystkim oprócz grzechu” (por. Hbr 2,17; 4,15).

Przez Jezusa Chrystusa poznajemy Ojca Niebieskiego: „Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić” (Łk 10,22). Św. Franciszek Salezy obrazuje to przykładem zwierciadła. Jego szkło nie mogłoby pochwycić naszego wzroku, gdyby z drugiej strony nie było powleczone odbijającym materiałem. Podobnie nigdy byśmy na ziemi nie mogli dobrze wpatrywać się w Bóstwo, gdyby się ono nie złączyło z Człowieczeństwem Zbawiciela. W Jezusie Chrystusie życie Boże objawiło się na zewnątrz, tak iż „kto Jego widzi, widzi także i Ojca” (Por. J 14,9).

Życie Pana Jezusa jest wzorem życia nadprzyrodzonego, czyli duchowego. Jest wzorem najdoskonalszym. Wzorem wszelkich cnót w stopniu najwyższym. Jest jakby koroną wysadzaną klejnotami niezrównanego blasku. Jest wzorem powszechnym – dostępnym dla wszystkich. Jakby księgą otwartą, z której każdy może wyczytać naukę życia.

Przedtem ludzie nie znali drogi życia i zbawienia, dlatego Chrystus Pan swoim życiem stał się drogą życia, a swoją śmiercią otworzył drogę zbawienia. On sam powiedział „Ja jestem drogą i prawdą i życiem, nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze mnie” (J 14,6). Aby ludzie mogli poznać tę drogę, Pan Jezus sam jest lampą świecącą, której naczyniem jest Jego człowieczeństwo, oliwą zaś Bóstwo. Ta Jego lampa ciągle świeci w Jego Kościele. Aby ludzie mogli iść tą drogą, Pan Jezus sam jest przewodnikiem i podporą; aby mogli wreszcie przyjść do domu Ojca, Pan Jezus jest „bramą” (J 10,9). Krzyż zaś jest kluczem do nieba. Podsumowując ten fragment św. bp Pelczar stwierdza, że Jezus jest źródłem wszelkich łask i jedynym wzorem świętości.

Z tego stwierdzenia wynika następujący wniosek: każdy, kto chce żyć po Bożemu, powinien najpierw poznać Jezusa Chrystusa. On sam powiedział: „A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa” (J 17,3). Kto Go zna, ten „chodzi w światłości”, a kto Go nie zna, pogrążony jest w ciemnościach jak ów ślepiec z Jerycha. Siedzi obok drogi wiodącej do Boga, a Bóg, świat, życie, wieczność są dla niego nierozwiązaną zagadką. „Dzisiaj nie brak takich ślepych – stwierdza bp Pelczar – bo dzisiaj dla wielu chrześcijan Chrystus Pan jest „Bogiem nieznajomym” Ateńczyków. Jedni mało o Nim słyszeli, bo słyszeć wcale nie chcieli. Inni poznali go kiedyś w młodości z opowiadań kapłana lub pobożnej matki, lecz potem wir życia wyrugował Go z myśli i serca, tak, że prawie zapomnieli o swoim Mistrzu i Zbawcy. Nawet wielu spomiędzy wybranych uczniów i sług Chrystusowych zasługuje na ów zarzut, uczyniony Apostołom: „Tak długo jestem z wami, a jeszcze mnie nie poznaliście” (J 14, 9) – bo nie wnikają w usposobienia Serca Jezusowego i nie przejmują się nimi.

Niestety, ludzie z gorączkową żądzą szukają światła, a tylko na światło Boże zamykają oczy. Filozofowie greccy opuszczali dom, rodzinę i ojczyznę, przedsiębrali przykre i dalekie podróże, aby nabyć mądrości; inni wielkie ofiary ponosili dla nauki. Jeżeli niektórzy ludzie dla poznania owadów lub gwiazd itp. tyle czasu i trudu poświęcili, czyż słuszne jest być obojętnym i żałować trudu i pracy, gdy idzie o nabycie najwyższej i najdoskonalszej nauki, czyli znajomości Jezusa Chrystusa?

Z tej nauki płynie mądrość nadprzyrodzona. Ta mądrość, z której słusznie chlubi się św. Paweł Apostoł: „Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego” (1Kor 2,2). Ta znajomość prowadzi do cnoty i do zbawienia. Duch Święty powiedział przez autora natchnionego: „Ciebie znać - oto sprawiedliwość doskonała; pojąć Twą moc – oto źródło nieśmiertelności” (Mdr 15,3). Niemożliwe jest nabycie pokory, zaparcia się siebie, miłości, cierpliwości i innych cnót w stopniu doskonałym, jeżeli nie będziemy wpatrywać się w Tego, który jest najszczytniejszym naszym Wzorem i Mistrzem.

 

Osądzić

  1. Jaka jest naprawdę nasza znajomość Chrystusa?
  2. Kiedy i jak wpatrujemy się w Niego, który jest naszym Wzorem i Mistrzem?
  3. Czy mamy w sobie pragnienie, aby Go coraz bardziej prawdziwie poznawać?
  4. Co robię, aby o Nim rozmyślać, mówić, słuchać i czytać?

 

Działać:

Modlić się o światło wewnętrzne – aby się nam odsłoniły tajniki Boskiego Serca Jezusowego i abyśmy osiągnęli głębsze zrozumienie prawd Bożych.

Rozmyślać, mówić, słuchać i czytać o Jezusie.

W miarę możliwości brać udział w rekolekcjach świętych.